Pierwsze skojarzenie z Łodzią – ubrania! Stolica polskiego przemysłu włókienniczego to doskonałe miejsce do tego, aby przyjrzeć się bliżej tematowi włókiennictwa. Łódzkie fabryki – jak powstawały? Jak wyglądało życie ich pracowników w XIX i XX wieku? Jak działa krosno? Zabieramy Was dzisiaj do Centralnego Muzeum Włókiennictwa oraz Muzeum Fabryki w Łodzi.
Zwiedzanie Łodzi mieliśmy w planach już od dawna. Na karcie w Trello (bez tej aplikacji pogubilibyśmy się, pół życia w niej ogarniamy) dotyczącej wyjazdu do Łodzi i tego, co tam fajnego zrobić miałam trzy główne pozycje, takie must-see: odnowiona elektrociepłownia, czyli centrum EC1, Muzeum Kinematografii i Centralne Muzeum Włókiennictwa.
Kiedy przygotowywaliśmy się do udziału w Turystycznych Mistrzostwach Blogerów, wiedziałam, że będziemy pisać o jednym z tych trzech miejsc. To wprost wymarzona okazja, żeby wreszcie do nich dotrzeć i jeszcze o nich napisać! O EC1 opowiadali już w zeszłej edycji konkursu Kamila i Paweł z bloga Ready for Boarding, więc nie chcieliśmy się powtarzać. Muzeum Kinematografii byłoby świetnym tematem – Łódź w końcu filmem stoi. Ono niestety też odpadło, ze względu na to, że od początku lipca muzeum… jest w długo oczekiwanym remoncie. Zatem kierunek naszego zwiedzania Łodzi nadał się sam: jedziemy zobaczyć Centralne Muzeum Włókiennictwa!
Centralne Muzeum Włókiennictwa
Czytając w sieci o tym muzeum to co utkwiło mi w pamięci to:
- siedziba w odnowionej fabryce,
- nowa interaktywna wystawa
- i prezentacja maszyn w ruchu.
Do takich rzeczy to nie trzeba mnie namawiać, kupili mnie od razu.
Do Centralnego Muzeum Włókiennictwa dotarliśmy w sobotę około południa, wkrótce po otwarciu. Jego siedziba mieści się w pięknej Fabryce Geyera, zwanej Białą Fabryką.
Kompleks tych zabudowań fabrycznych wybudowano w latach 1835-39. Główny budynek składa się z 4 skrzydeł, a na środku wielkiego dziedzińca znajduje się budynek kotłowni z wysokim kominem. Fabryka Ludwika Geyera była pierwszą fabryką w Polsce, w której wykorzystywano maszynę parową – wspaniały wynalazek ówczesnych czasów. Pierwszym łódzkim kominem wpisanym w panoramę miasta był właśnie ten w Fabryce Geyera.
Skąd nazwa Biała Fabryka? Oczywiście od jej częściowo białej fasady, która bardzo wyróżniała się na tle pozostałych, ceglanych, typowo przemysłowych zabudowań miasta. Obecnie fabryka jest odnowiona i prezentuje się wspaniale!
Centralne Muzeum Włókiennictwa natomiast samo w sobie nie jest niczym nowym – istnieje już od lat 60., początkowo jako oddział Muzeum Sztuki, potem jako samodzielna jednostka. Jednak w obecnej formie i siedzibie Muzeum działa dopiero od kilku lat.
W głównym budynku znajdują się 3 piętra przeznaczone na przestrzeń wystawienniczą. Podczas naszej wizyty trafiliśmy na 3 różne wystawy czasowe fajnie wpisujące się w klimat Centralnego Muzeum Włókiennictwa: wystawę olbrzymich tkanych masek w ramach Łódź Design Festival, wystawę „100 flag na 100-lecie praw wyborczych Polek” oraz „Wątki i sploty” będącą częścią Międzynarodowego Festiwalu Fotografii. Każda z nich była inna, niektóre dość kontrowersyjne. W każdym razie długo o nich później dyskutowaliśmy – a o to chyba chodzi w sztuce, prawda?
Budynek kotłowni
Zasadnicza część wystawy znajduje się w budynku kotłowni. Zajmuje on centralną część dziedzińca, na którym w letnie wieczory odbywają się koncerty Geyer Music Factory. Wystawa w kotłowni jest interaktywna, dopasowana do zwiedzających w różnym wieku. Jest tu hucząca głośno maszyna parowa, z której wydobywa się para, a także olbrzymi selfaktor, służący do przędzenia bawełny. O ile same maszyny jest prawdziwe, to niestety ożywiają je tylko efekty świetlne i dźwiękowe oraz animacje pokazujące ich pracę.
Na wystawie znajduje się dużo gier i zabaw dla dzieci. Można np. wyhaftować swój własny wzór na wirtualnej serwetce.
Na innym ekranie bardzo fajnie można porównać sploty tkanin w różnych materiałach.
Hala maszyn
Następnym punktem zwiedzania jest hala maszyn, w której można obejrzeć maszyny w ruchu. Muzeum posiada aż 11 działających maszyn, w tym 6 krosien, 2 przewijarki, 2 cewiarki i szydełkarką cylindryczną, która produkuje dzianiny. Maszyny w ruchu można obejrzeć od wtorku do soboty, kiedy na miejscu obecny jest opiekun wystawy. W inne dni niestety obejrzycie tylko stojące cicho urządzenia. Tak jak my – choć byliśmy w muzeum w sobotę to opiekuna wystawy akurat nie było. A to była dla mnie największa atrakcja i główny powód przyjazdu. Wielka szkoda.
Skansen
Integralną częścią Centralnego Muzeum Włókiennictwa jest Skansen Łódzkiej Architektury Drewnianej. Można tu obejrzeć rekonstrukcję łódzkiej ulicy wraz z zabudową drewnianą z XIX i XX wieku. Stoją tu domy rzemieślników, piętrowy dom czynszowy, okazała willa letniskowa oraz drewniany kościół. Jednak obecnie można je oglądać jedynie… zza zamkniętej bramy. Na terenie skansenu trwają jakieś prace budowlane i nie wiadomo kiedy się zakończą.
Muszę przyznać, że pomimo dużych oczekiwań byłam wizytą w Centralnym Muzeum Włókiennictwa zawiedziona. Na stronie internetowej można przeczytać, że muzeum posiada „największą wśród polskich muzeów i jedną z największych na świecie kolekcji tkanin przemysłowych”. Gdzie jest ta kolekcja? Nie mam pojęcia, nie widziałam ani skrawka materiału. Zamknięty skansen, interaktywna wystawa przeznaczona raczej dla młodszej widowni i niedziałające maszyny w hali maszyn to było dla mnie za dużo. I nawet przepiękne, fabryczne zabudowania Białej Fabryki nie były w stanie uratować dla mnie tematu włókiennictwa w Łodzi.
Informacje praktyczne
Przed planowaną wizytą dokładnie sprawdźcie obecną sytuację na stronie internetowej Centralnego Muzeum Włókiennictwa. Warto zajrzeć do sekcji z cenami biletów, żeby sprawdzić które wystawy są obecnie dostępne. Polecam także zapoznanie się z planowanymi wystawami czasowymi i imprezami towarzyszącymi. Wydaje mi się, że wizyta może być bardzo ciekawa, tylko trzeba wybrać na nią odpowiedni czas.
Muzeum jest nieczynne w poniedziałki, a pokazy w hali maszyn odbywają się tylko od wtorku do soboty.
Postanowiliśmy sprawdzić inne miejsce opowiadające historię łódzkiego włókiennictwa.
Muzeum Fabryki
Pojechaliśmy do innego fabrycznego kompleksu – imperium Izraela Poznańskiego. Na pewno o nim słyszeliście. Obecnie mieści się tutaj słynne łódzkie centrum handlowe – Manufaktura. Teren dawnej fabryki został w bardzo udany sposób zrewitalizowany i przekształcony na olbrzymie centrum handlowe i rekreacyjne. To, co bardzo chwali się inwestorom to fakt, że na końcu jednego ze skrzydeł budynku umieszczono niewielkie Muzeum Fabryki opowiadające historię I. K. Poznańskiego i tego co w tym miejscu stworzył.
W Muzeum znajduje się w zasadzie tylko jedna i to nieduża sala. Oprócz dawnych planów fabryki, makiety obecnej Manufaktury i historii rodziny Poznańskich można tu dowiedzieć się w jaki sposób wygląda proces produkcyjny. Jak z bawełny przędzie się nici, a z nich tka tkaniny. Jednym z elementów wystawy jest bawełna w każdym z tych etapów – można organoleptycznie przekonać się jaka w dotyku jest bawełna zanim powstanie z niej nić, a z niej gotowa tkanina. W ten sposób doznania sensoryczne zapewniono nawet najmłodszym gościom wystawy!
Krosno w ruchu!
Na samym środku pomieszczenia jest najlepsza jego część – stoją tam cztery krosna. Maszyny uruchamiane są przez obsługę co pół godziny. Zatem jednak doczekałam się pokazu pracującego krosna! Prezentację poprzedza opowieść pracownika muzeum o tym, jakie warunki pracy panowały w halach fabrycznych.
A były to warunki naprawdę trudne. Aby nitki bawełny się nie zrywały w hali musiały panować odpowiednie warunki atmosferyczne. Wilgotność dochodziła nawet do 90%. Utrzymywano temperaturę ok. 30 stopni. Pojedyncze pracujące krosno wytwarza hałas na poziomie 80-90 decybeli, co odpowiada intensywnemu ruchowi ulicznemu lub głośnej muzyce w pomieszczeniu. A w hali takich krosien stało… 200 sztuk! Dawało to hałas rzędu 110-115 decybeli, to tyle ile piła łańcuchowa! I tak przez cały dzień pracy! Oczywiście o jakichś słuchawkach na uszy to raczej można było zapomnieć. Nic dziwnego, że utrata słuchu była najbardziej rozpowszechnioną dolegliwością wśród pracowników fabrycznych. Jednak podobno jeśli była to jedyna dolegliwość, z którą ktoś musiał się mierzyć to miał wielkie szczęście. Unoszący się w zawilgoconym powietrzu bawełniany pył powodował mnóstwo chorób układu oddechowego.
Włókiennictwo jest przemysłem lekkim tylko z nazwy.
Dopiero po powrocie do domu dowiedziałam się, że wystawa została zaprojektowana przez Mirosława Nizio, który opracował m.in. wystawę w Muzeum Historii Żydów Polskich i w Muzeum Polskiej Wódki. Tamte miejsca bardzo mi się podobały, więc nic dziwnego, że i ta wystawa w Muzeum Fabryki przypadła mi do gustu.
Informacje praktyczne
Muzeum jest nieczynne w poniedziałki, godziny otwarcia znajdziecie tutaj. Wizytę można połączyć z wejściem na taras widokowy, z którego rozciąga się panorama Manufaktury.
Materiał powstał w ramach udziału w II Turystycznych Mistrzostwach Blogerów organizowanych przez Polską Organizację Turystyczną. Partnerem artykułu jest Regionalna Organizacja Turystyczna Województwa Łódzkiego.
I taka piękna w Łodzi atrakcja, a mówią nam że w Łodzi można się zanudzić. Nic nie ma i nic się nie dzieje tylko nudą wieje.
Dziękujemy za inspirację do kolejnych naszych wypadów w Polskę.
Pozdrawiamy.
W Łodzi zanudzić? No takiej opinii to jeszcze szczerze mówiąc nie słyszałam… ?
Byliśmy w zeszłym roku we Włoszech i jedna z naszych opiekunek była z Łodzi i powiedziała, że tam jest totalna nuda i nie poleca swojego miasta. Dziękujemy Wam za obalenie tejże teorii.
Pozdrawiamy.