W pierwszej części posta o Rodos zachwalaliśmy plaże Prasonisi i Tsambika, klasztor w Filerimos, akropol w Lindos i zamek w Monolithos. W drugiej części zwiedzamy dalej, a także… jemy i pijemy! A już całkiem gratis dorzucam 5 rzeczy, które podobały nam się średnio, albo wcale. Zapraszam!
10 rzeczy, które musisz zrobić na Rodos – część 2/2
Część pierwsza artykułu znajduje się tutaj.
6. Twierdza Kritinia
To podobno jeden z lepiej zachowanych zamków joannitów. Twierdza, jak to twierdza, kilka kamiennych ścian na górze. Ale jakie widoki się stamtąd rozciągają… Widać okoliczne wyspy: Chalki i Alimia i kilka mniejszych. W tym miejscu morze miało dla mnie tak intensywnie niebieski kolor, że powinien być wzorcem niebieskiego w palecie RGB.
7. Kamiros (Kamejros)
Jeśli chcecie zobaczyć coś naprawdę starego, jedźcie do Kamiros. To jedna z trzech pierwszych osad na Rodos (obok Lindos i Ilayssos) – pochodzi z V w. p. n. e. Po kolejnym z serii trzęsieniu ziemii została opuszczona w II w. p. n. e., zatem odkryte przez archeologów ruiny pochodzą właśnie z tego okresu. Na wzgórzu znajdują się ruiny dawnej świątyni Ateny, która miała salę kolumnową długości 200 m. Z tej wysokości doskonale widać całą osadę. Skrótowo: dużo ładnych kamieni. Ale tak serio, to warto tam pojechać. Poczujecie klimat starożytnej Grecji. Szczególnie przy słonecznej pogodzie, bo wtedy jest tam strasznie gorąco.
8. Muzeum Miodu
Nie nastawialiśmy się na nic specjalnie przed przyjazdem. A w sumie okazało się bardzo interesujące. Oprócz historii pszczelarstwa można się bardzo dużo dowiedzieć o samych pszczołach. Okazało się, że te spryciary mają bardzo ciekawe sposoby porozumiewania się między sobą i informowania towarzyszek, gdzie należy lecieć po jedzenie. Pszczoły tańczą, tańczą, tańczą i tym tańcem określają kierunki i odległość do źródła miododajnego pyłku. Co więcej – kierunek jest ustalany relatywnie do aktualnej pozycji Słońca. Te małe skurczybyki mają wbudowany napędzany światłem słonecznym GPS (Geolocalization Pszczoła System). Wszystko jest bardzo obrazowo wytłumaczone, a na końcu jest najciekawszy eksponat: przeszklony ul, w którym można zaobserwować opisane wcześniej pszczele zachowania! Dla kogoś, kto nie przestał zadawać pytania „dlaczego” na poziomie przedszkola tylko nadal ciekawy jest jak działa świat wokół nas – to miejsce jest idealne. Chłonęłam wszystkie informacje jak zwykle pracowicie jak typowa pszczółka, Przemek – również jak zwykle – jak truteń.
Ponadto w sklepiku można zaopatrzyć się w wiele pszczelich gadżetów, oprócz miodów (miód tymiankowy – charakterystyczny dla Rodos – do nabycia ko-nie-cznie) są także kosmetyki i alkohole (rum miodowy, mmmmmmmmm…). Warto zajrzeć.
9. Spacer po mieście Rodos
To klasyka. Jak można pominąć miasto Rodos na wyspie Rodos? No nie można.
Zaczynamy od portu. Ponad 2000 lat temu stał tu posąg Kolosa Rodyjskiego (Przemek twierdzi, że to wcale nie był Kolos z Rodos, tylko Koleś z Rodos), który wielkością dorównywał Statui Wolności. Nie wiadomo gdzie dokładnie stał, ale badania dowodzą, że na pewno nie stał okrakiem nad wejściem do portu, jak to przedstawia większość pamiątek z Rodos. Szkoda. Wtedy miasto klimatem przypominałoby Grę o Tron.
Stare miasto wygląda fajnie, jest dobrze zachowane, dobre miejsce na spacer. ALE. Omijajcie godziny szczytu. Wydaje mi się, że tam najfajniej musi być od samego rana, kiedy miasto dopiero budzi się do życia. My byliśmy po południu i wczesnym wieczorem i próbowano nas zaciągnąć dosłownie do każdej mijanej restauracji. A tych na głównych ulicach jest naprawdę dużo. Prawie tak dużo, jak sklepów z kiczowatymi pamiątkami. Niestety to miejsce zostało zepsute komercją, a szkoda. Ale wystarczy skręcić w boczne wąskie uliczki starówki i klimat zmienia się od razu. Reasumując: warto zobaczyć, ale unikając tłumów i głównych ulic.
10. Spróbujcie lokalnych greckich specjałów
Do Embony pojechaliśmy po to, żeby kupić wino. W winnicach Emery, zlokalizowanych na obrzeżach Embony. W samej winnicy nie ma co oglądać, ale w wino można się zaopatrzyć (pyyyyszne!). A że zgłodnieliśmy to zatrzymaliśmy się w „centrum” miasteczka (czyli na skrzyżowaniu) i weszliśmy do knajpy Alonia. Duży taras, prawie sami lokalsi, w wystroju dużo starych sprzętów. To jest takie miejsce, w którym pan starszy kelner daje Wam do spróbowania 5 win (skoro nie wiecie, czego się napić), grillują Wam świeżutki stek, a na deser dają arbuza (2 porcje!). I restauracja i winiarnia dokładnie są zaznaczone na mapce poniżej. Jeszcze jedna uwaga co do steku – przygotowywany DOSŁOWNIE na naszych oczach, od odrąbania ogromnego plastra mięcha z większej porcji, przez doprawienie ziołami, po grillowaniu na węglowym palenisku. Pycha!
Będąc na Rodos podobno trzeba zjeść jogurt z miodem i orzechami. Miód, rzecz jasna tymiankowy, o którym wspomniałam wcześniej. A jogurt, oczywiście typu greckiego. I na ten deser zatrzymaliśmy się kawałek dalej, w Sianie. To mała wioseczka, gdzie koło kościoła na świeżym powietrzu wrąbaliśmy ten, nowy dla nas, deser.
Będąc w Grecji musicie przynajmniej spróbować ouzo, czyli greckiej wódki o smaku anyżowym. Zalecanym sposobem spożywania jej jest rozcieńczenie jej zimną wodą – z przezroczystej robi się wtedy płynem koloru mleka. Bardzo podobną właściwość ma turecka wódka raki (bo i Turcja przecież bardzo niedaleko – rzut beretem przez morze). Historia głosi, że muzułmanie pijący ouzo i raki rozcieńczone wodą nie denerwowali tym niecnym czynem Allaha – w końcu z jego perspektywy w szklance było mleko.
Więcej o jedzeniu opowiadamy na filmie, który zrobiliśmy na Rodos. Jak go kiedyś w końcu zmontuję, to zobaczycie.
Na pocieszenie 2 zdjęcia z Siany i talerz owoców morza, który wciągnęliśmy na Prasonisi patrząc na latawce.
GRATIS: 5 rzeczy, które możesz sobie darować
Było już co zobaczyć, to teraz to czego możecie unikać. Nie jest to lista napisana, żeby ponarzekać, ale raczej lista miejsc i rzeczy, które nas nie zachwyciły, albo po prostu rozczarowały. Osobiście cenię sobie takie opinie w internecie, więc my też dzielimy się swoimi negatywnymi spostrzeżeniami.
1. Faliraki
To chyba najbardziej imprezowa miejscowość na wyspie. I poza klubami, dyskotekami i rozrywkami tego typu nie ma w niej nic innego. Hotel, w którym się zatrzymaliśmy leżał na obrzeżach Faliraki i to nie była najszczęśliwsza lokalizacja. Jeśli jedziecie na wyspę poimprezować, to jedźcie do Faliraki, jeśli to nie Wasze klimaty, uciekajcie.
2. Dolina Motyli
To może być kontrowersyjny punkt, bo to jedna z największych atrakcji Rodos. Dolina Motyli (Petaloudes) słynie z (niespodzianka!) motyli. To wyjątkowy gatunek charakteryzujący się czerwonymi plamami na skrzydłach. Do doliny sprowadza je zapach ambrowców – drzew, które obsiadają całymi chmarami. Ich piękno widać dopiero, kiedy masowo wzbijają się w powietrze, ale nie wolno ich w tym celu płoszyć. Okres godowy tych motyli przypada na sierpień, wtedy jest ich podobno najwięcej. W czerwcu było ich relatywnie niewiele. Sama wędrówka zacienioną doliną jest przyjemna, szczególnie w upały. Na samym końcu znajduje się malutki klasztor.
Miejsce nie jest złe, ale jest tam naprawdę dużo ludzi – przyjeżdżajcie od samego rana, zanim parking zapełni się autokarami.
3. Termy Kallithea
Około 5 km od hotelu, w którym mieszkaliśmy, znajduje się kompleks gorących źródeł – termy Kallithea.
Było to miejsce znane i cenione już za czasów starożytnych, zjeżdżali się tam kuracjusze z okolicznych wysp i Azji mniejszej. Jednak najbardziej docenili je Włosi, którzy w latach 20-tych ubiegłego wieku rozpoczęli tam budowę kompleksu rekreacyjno-leczniczego, zbudowali taki grecki Ciechocinek. Przy okazji mądre głowy zbadały wodę ze źródeł i stwierdziły, że leczy astmę, malarię, choroby skóry i wiele innych. Niestety, na długie lata termy popadły w ruinę, ale potem zostały odbudowane. I tu dochodzimy do głównej przyczyny tego, że średnio się tam nam podobało – miejsce jest położone bardzo malowniczo, nad samą spokojną zatoką, na wzgórzu. Natomiast nadal wszystko dookoła wygląda jak pozostałości po placu budowy. Części kompleksu (kawiarnia, plaża) są eleganckie i odnowione, natomiast reszta obstawiona rusztowaniami, gdzieniegdzie wystają z betonu pręty, a na tyłach wyglądających jak zaorane pole stała ciężarówka do wywozu gruzu i ziemi. Jesteśmy pewni, że po ogarnięciu renowacji do końca będzie to wyglądało fantastycznie, jednak teraz sprawia wrażenie tymczasowości.
Ciekawostka dla fanów prozy Alisteir’a MacLean’a i kunsztu aktorskiego Gregory Peck’a – plaża w Kallithea służyła jako jeden z planów w filmie „Działa Nawarony”, natomiast miejsce gdzie trzymane były tytułowe działa zagrała Zatoka Anthony’ego Quinn’a tuż na południe od Faliraki.
4. Epta Piges
Epta Piges, czyli Siedem Źródeł. Źródła nie wysychają nawet w środku lata i kiedyś dostarczały wodę pitną do pobliskiej miejscowości. Atrakcją na miejscu jest możliwość pieszego przejścia położonym pod wzgórzem, wąskim i niskim tunelem o długości prawie 200m. W tunelu idzie się po kostki w wodzie, po drobnych kamykach i jest tam zupełnie ciemno. To znaczy byłoby, gdyby Rosjanka za Wami nie świeciła Wam na plecy swoim iPadem. No i jest to miejsce, w którym pomimo 5 znaków zakazu kąpieli przy źródłach turyści nadal moczą stopy w wodzie. Już wiecie dlaczego średnio się nam podobało?
5. Piwo Mythos i Alfa
Ten paragraf osobiście pisze Przemek.
Jako wielki fan złocistego (w znakomitej większości) napoju, nie mogłem sobie odmówić spróbowania lokalnej marki piwa, padło na Mythos i Alfę. Mówiąc w skrócie (bo nie ma się co o tym rozpisywać) – postawcie na miodowy rum, greckie wino lub ouzo.
I na Mythos, i Alfę nie ma co tracić czasu – jest to trunek pokroju polskiego Żywca / Tyskiego, czyli jasne lekkie piwo bez smaku i zapachu. Znalazłem dwa plusy: gasi pragnienie i fajnie gniecie się puszki.
Wszystkie opisane miejsca znajdziecie na mapce:
wróć do części pierwszej
Ha! A ja własnie Faliraki na studiach zaliczyłam 😀 Ale co racja, to racja klimat imprezowy był, bo w sumie pojechaliśmy tam po to by się pobawić i smażyć na plaży. Odstresowanie po-sesyjne 🙂 Dziś na szczęście już po sesyjach i innych kłopotach, więc spokojnie zwiedzać można 🙂
No i tak, w piątek popołudniu to mi tylko to piwo teraz chodzi po głowie. Może dlatego, że jest tak duszno (-:,
Miasto Rodos na Rodos bardzo mi się podobało. Możliwe, że w tym roku tam wrócę, żeby poduczyć się kitesurfingu – myślę, że to kolejny punkt dla fanów aktywnego wypoczynku, który trzeba w tym miejscu zrealizować! 😉 A greckich pyszności będę mogła spróbować już w niedzielę o ile szybko dojadę stopem na półwysep Chalkidiki (trzymajcie kciuki :)).
W Grecji byłam już… 13 razy? Na Rodos kilka, więc czytam o rzeczach, które doskonale znam i w 100% się zgadzam! Zwłaszcza z tymi niepolecanymi. Faliraki – najgorsze na świecie!!!!
łomatko, 13 razy? 😉 To faktycznie doskonale wiesz, o co nam chodzi 🙂
Hmm, mi się Dolina Motyli bardzo podobała, tylko należy pojechać tam w odpowiednim miesiącu. Co do Faliraki, to imprezownia, ale jak ktoś lubi potańczyć, to może być, choć ja też wolę inne miasta Rodos 😉
no tak właśnie wydaje mi się, że w Dolinie Motyli po prostu trzeba dobrze trafić – mnie wydaje się przereklamowana trochę i po prostu chyba warto tam jechać tylko w odpowiednich miesiącach – wtedy kiedy faktycznie można zobaczyć dużo motyli.
Właśnie wróciliśmy z Rodos. Mieszkaliśmy wprawdzie w Faliraki, ale nosiło nas po wyspie 🙂 Ostatni dzień, do wylotu parę godzin, postanowiliśmy rzutem na taśmę odwiedzić Dolinę Motyli. Skuter, widokowa droga, dojechaliśmy… Na miejscu pierwsze rozczarowanie, to brak możliwości płatności kartą za bilety. Nasz budżet w kieszeni wynosił 5,65 euro, a dwa bilety to 6,00 euro. Jakimś cudem po paru minutach negocjacji Pani w kasie dała mi jeden bilet, ale pozwoliła wejść dwóm osobom. Miejsce urocze, ale motyli o tej porze roku już brak. Szkoda, że nie informują o tym na wejściu. Na górze działa gastronomia, więc na pewno wiedzą, że osławione motyle już zmieniły miejsce pobytu. Ludzi umiarkowanie dużo, większość rozczarowana jak i my. Widzieliśmy za to: modliszkę, pająki i dwa motyle (niestety martwe :/ ). Jeśli jeszcze kiedyś trafię na Rodos, to pewnie dam szansę temu miejscu, ale na razie pozostał niedosyt…
No właśnie w Dolinie Motyli chyba trzeba być w odpowiednim czasie po prostu…
Witam, wybieram się w lipcu z rodziną, bardzo ciekawy opism dużo informacji i świetne zdjęcia, czekam jeszcze na film, o którym mowa:)
cieszymy się, że post się przyda 🙂 z filmem jeszcze chyba trochę się opóźni, bo mamy dużo materiałów w kolejce co obrobienia, ale postaramy się coś zmontować!
Oj, skoro Przemek mówi, że tego piwa nie warto, to ja się będę słuchać. I dla odmiany, choć jestem zdeklarowanym piwoszem, przerzucę się w Grecji na wino.
tak tak, komu jak komu, ale Przemkowi w kwestiach piwa trzeba wierzyć! zna się chłop na rzeczy 🙂
w sumie o tym Rodos niewiele wiem, a brzmi i prezentuje się całkiem przyzwoicie. a ja myslałam, że to kolejna wakacyjna wyspa i niewiele poza tym!
Mam pytanko co do wypożyczenia samochodu 🙂 . Pisaliście żeby dokladnie przeczytac umowe a umowa była w jezyku greckim czy angielskim ? 🙂
Za nic tego nie pamiętam 😀 ale raczej na 99% w angielskim 🙂 nie podpisywalibyśmy niczego po grecku, bo może zobowiązalibyśmy się do oddania im całego swojego majątku razem z duszą i nawet byśmy o tym nie wiedzieli 😛
Dzień dobry,
Planuję wyjazd na Rodos w czerwcu br. – jednak hotel ma być zlokalizowany 1 km od centrum Faliraki (Evita Resort). Nie jesteśmy z żoną typem plażowiczów czy ostrych imprezowiczów, jednak tydzień na Rodos chcemy spędzić w sposób mieszany tzn. zarówno odpocząć trochę przy basenie / na plaży, jak również zwiedzić okoliczne atrakcję (np. wypożyczając auto). Czy faktycznie okolice Faliraki mogą być w tym przypadku złym wyborem?
Dziękuję za odpowiedź. Pozdrawiam.
Wiesz Paweł, my też byliśmy w Faliraki 🙂 nie imprezowaliśmy i było ok. Tylko w okolicach naszego hotelu nie było za bardzo gdzie spacerować i to było średnie 🙁 jak wypożyczycie auto to nie ma znaczenia, w której części wyspy się zatrzymacie, a w Faliraki jest chyba najwięcej hoteli. Udanego wyjazdu!
Cześć, w czerwcu tego roku wybieramy się z chłopakiem na tydzień do Lindos i na pewno będziemy brać pod uwagę wasz przewodnik, ponieważ zdjęcia i atrakcje są po prostu fantastyczne ! 🙂 Mam pytanko, jaki jest mniej więcej koszt wypożyczenia auta? Czy polecacie jakąś konkretną wypożyczalnie? Pozdrawiam 🙂
Cześć Agata! Dzięki, mamy nadzieję, że nasze teksty przydadzą się w zwiedzaniu ? akurat na Rodos samochód wypożyczaliśmy na miejscu w naszym hotelu, co było wygodne, bo auto mieliśmy podstawione do hotelu i tam je też oddawaliśmy. Nie mieliśmy nic wcześniej zarezerwowanego i szczerze mówiąc nie pamiętam już ile wtedy za to płaciliśmy ☹️ ale nie były to jakieś bardzo wysokie kwoty. Jak chcesz się zorientować ile to może kosztować rzuć okiem na wyszukiwarkę https://www.rentalcars.com/?affiliateCode=tropimy329 . Pozdrawiam!
My wrociliśmy własnie z Rodos, wynajmowalismy auto w hotelu i Peugota 108 wynajęlismy za 75 euro za 3 dni, z biura Maraton. Mało pali i daje wszędzie radę.
My właśnie jestesmy w tym hotelu i jest świetnie – brak imprezowych miejsc wokół, oprócz muzyki animatorów z nad basenu słychać jedynie krzyki pawi z pobliskiego wzgórza. Jest gdzie iść – pieszo byliśmy za dnia w Faliraki, przyjemnie i tanio można kupić pamiątki, zatoka antonego queena ok 3km, koniecznie wzgórze z powiewającą flagą widoczne za hotelem i obowiązkowo cawiarnia astronomiczna – mili ludzie, pyszne koktaile, mega podane piwo i wieczorny „pokaz nieba” dla chętnych. Do parku z pawiami też warto zajrzeć, po zabraniu kawałka pieczywa lub ciasta 😉
My w lipcu jedziemy na Rodos do miasta Faliraki. Czy ktoś może polecić jakąś sprawdzoną wypożyczalnie samochodów?
Maraton polecamy. Z reszta wypożyczenie auta na Rodos wygląda tak, ze dajesz hajs, swoje imie i nazwisko i otrzymujesz kluczyki, przy zwrocie oddajesz kluczyki i słyszysz Thank You , bye i czy wszystko było ok? My braliśmy 2 auta, jedno dla spełnienia meskiego marznia, audi A3 z opuszczanym dachem za 65 Euro za dobę a potem juz mniej ambitnie Peugota 108 na 3 dni za 75 euro, szczerze jako zrzędzaca baba mówiłam od razu zeby brać Peugota, raz, że taniej i łatwiej sie tym parkuje 😉 a dwa ze w lipcu, w pełnym słońcu opuszczany dach to słabo…. wystarczyło dolac oleju kujawskiego i smazylismy sie jak kurczaki w mikrofali 😛
Trzy grosze, w obronie doliny motyli. Byłem tam około 20-go sierpnia i to był ponoć szczyt sezonu. Motyle są przepiękne, po jednej stronie czarne, a po drugiej czerwone. Nie wolno ich płoszyć, ponieważ to endemiczny gatunek, który od momentu przepoczwarzenia się ze stanu larwalnego w motyla nie odżywia się. Całe swoje życie w postaci motyla musi przetrwać na tym co zakumulował w stanie larwalnym, więc każde jego poderwanie grozi brakiem energii na reprodukcję.
Na jednym ze zdjęciu widać kraba, który to gatunek wyspecjalizował się i potrafi przepełzać aż 10 km, aby się pożywiać zmarłymi motylami.
Super ciekawostki, dzięki! 🙂 Myślę, że po prostu byliśmy tam w niewłaściwym czasie, dlatego wrażenia mieliśmy gorsze 🙂
Hejka! Bardzo ale to bardzo pomocny przewodnik! Wybieramy się właśnie w te wakacje . Mąż ogląda filmiki a ja chciałam poszukać czegoś innego i znalazłam ? . Skorzystamy napewno z waszych wskazówek . Dzieki
Cześć! Dzięki za miłe słowa! Mamy nadzieję, że tekst przyda się w praktyce! Udanego wyjazdu zatem, bawcie się dobrze! 🙂
Fajne i dobre opisy Rodos i całej wyspy , natomiast irytuje mnie nazywanie każdej restauracyjki i czy każdego lokalu „Knajpą” nazywanie lokalu gastronomicznego knajpa to dla starszego pokolenia ( jak ja) raczej zawsze kojarzyło sie pejoratywnie , bo były: kawiarnie, restauracje , bary , stołówki , etc. natomiast knajpy to zawsze był raczej najbardziej podły i obskurny lokal gastronomiczny , raczej nie mający wiele z „normalna ” restauracją” dziwi mnie zatem że dzisiaj wszędzie ( wg. wielu, szczególnie tych młodszych ludzi) sa a same knajpy !
co jest oczywistym lapsusem nie tylko językowym !
Dzięki Krzysztof. Co do słowa „knajpa” – to akurat w całym tekście o Rodos użyłam go dokładnie raz 😉 myślę, że ani dla mnie, ani ogólnie dla „młodszego pokolenia” nie ma już tak pejoratywnego znaczenia, o którym wspominasz.
Hej Magda właśnie jesteśmy na Rodos od niedzieli . Słońce daje niemiłosiernie:) chcemy wynająć auto w hotelu cena 40e za dzień im dłużej tym taniej….
Chcielibyśmy zobaczyć Akropol i poleniuchować na plaży…. czy jest tam w pobliżu wygodny parking…. I ile czasu średnio zajmuje wdrapanie się na Akropol
Z alko polecam Rizina i uozo ( jedno to wino idealne do obiadu a drugie to wódka anyżowym posmaku zmienia się w mleczny kolor po dodaniu wody lub lodu)