To jest post dla wszystkich, którzy wybierają się do Stanów Zjednoczonych i chcą doświadczyć amerykańskiego śniadania w 100%! Oraz dla tych, którzy uwielbiają jeść. I dla wszystkich zainteresowanych amerykańską kuchnią (a taka istnieje, zapewniam!). Czytanie przed zjedzeniem śniadania – na własną odpowiedzialność!
Amerykańskie śniadania pokochałam po tym, jak podczas Work & Travel n lat temu (gdzie n jest wystarczająco dużą liczbą naturalną) przez trzy miesiące pracowałam w restauracji, która serwowała śniadania i lunche. Praca była męcząca, ale dzięki niej doceniłam pracę kelnera (w każdym kraju) i od tamtej pory zawsze zostawiam napiwek. Każdego dnia przysługiwało nam śniadanie, więc nie tylko serwowałam jedzenie, ale miałam okazję spróbować większości dań z karty. O tym jak po 7 latach wróciłam do tego miejsca w odwiedziny pisałam w poście z Myrtle Beach.
Menu zdążyłam poznać na wyrywki, a teraz tą wiedzą się z Wami podzielę.
Gdzie zjeść?
Aby zjeść śniadanie w amerykańskim stylu szukajcie dinera. To restauracja, w której serwuje się śniadania i lunche. Śniadania można w nich zjeść od 6:30, albo od 7:00 do południa. W środku z reguły znajdują się zwyczajne stoliki oraz tzw. booths (nadal nie wiem, jak przetłumaczyć to na język polski), czyli stoły z kanapami, które możecie zobaczyć w amerykańskich filmach. Na każdym stole są małe opakowania dżemów, kolorowe saszetki z cukrem i różnymi słodzikami, często także dzbanki z syropem klonowym. Miejsca tego typu często w nazwie mają któryś z wyrazów: diner, breakfast, waffles albo pancakes. Znaleźć dinera nie jest trudno, jest naprawdę dużo takich miejsc, to intratny biznes w Stanach. Ostatecznie zapytajcie w recepcji hotelu, gdzie w okolicy możecie zjeść śniadanie.
Najlepiej wybrać miejsce, które nie jest jedną z sieciowych restauracji, ale jeśli już do jakiejś traficie, to warto wybrać Denny’s, w porządku będzie także The Waffle. W San Francisco polecamy mały, bardzo niepozorny lokal New Village Cafe – jak do tej pory, jadłam tam najlepiej zrobiony bekon (!) – chrupki, ale niezbyt tłusty, idealny. A po typowy amerykański klimat zajrzyjcie do Lori’s Diner na Powell Street (też w SF) – jest tak amerykańsko, że w środku stoi nawet różowy cadillac. W Page w stanie Utah wpadnijcie do Ranch House Grille, a jeśli będziecie w Myrtle Beach w Południowej Karolinie to koniecznie zjedzcie w Olympic Flame Pancake House i pozdrówcie ode mnie właściciela.
Co zjeść?
Typowe amerykańskie śniadanie ma kilka wariantów. Raczej zapomnijcie o tradycyjnych kanapkach, te najczęściej je się w porze lunchu.
Eggs & bacon, czyli klasyka
Klasyczny zestaw, który dostaniecie w każdym dinerze składa się z 4 elementów:
Podstawą są oczywiście eggs, czyli jajka. Dopiero w Stanach dowiedziałam się, że można je serwować na milion sposobów. A te nie są wymienione w menu, więc jeśli chcecie zjeść coś innego niż jajecznicę (bo pewnie to pamiętacie z lekcji języka angielskiego), spieszę z pomocą. Zatem na pytanie how would you like your eggs? odpowiadacie:
- soft-boiled, czyli na miękko,
- hard-boiled, na twardo,
- scrambled, jajecznica,
- sunny side up, to sadzone jajko w klasycznym wydaniu – smażone tylko z jednej strony,
- over easy, sadzone smażone z dwóch stron, ale żółtko nadal nie jest ścięte,
- over medium, over well i over hard to warianty over easy z różnym stopniem ścięcia żółtka
- poached, czyli jajka w koszulkach
Do wyboru macie 1, 2 lub 3 jajka. Jeśli nie chcecie jeść żółtek (świętokradztwo, ale rozumiem, że niektórzy nie jedzą ze względów zdrowotnych) poproście o egg whites – dostaniecie same białka.
Drugim elementem jest mięso. Tutaj króluje bekon (bacon), ale alternatywnie można zjeść np. sausage links, czyli małe podłużne kiełbaski, albo sausage patties – kiełbaski w kształcie talarków. Do wyboru jest też country ham (gruby plaster szynki podawany na ciepło), steak, pork chops (wieprzowina), czasem także jakaś ryba, albo kurczak. Jest w czym wybierać.
Trzecia rzecz to ziemniaki, czyli hashbrowns, nazwane także southern style potatoes. Pokrojone w drobną kostkę, albo starte na tarce o grubych oczkach i zawsze przyprawione. Na amerykańskim Południu (czyli w południowo-wschodnich stanach, takich jak obie Karoliny, albo Georgia) możecie zamieniać ziemniaki na kaszkę (najczęściej kukurydzianą), czyli grits. Ja wolę grits od ziemniaków, ale nie wszystkim smakuje.
I ostatnia rzecz, czyli pieczywo. Najpopularniejsze są oczywiście tosty (toast), które zjada się z masłem, albo dżemami (jellies) znajdującymi się na każdym stole w dinerze. Tradycyjne są białe (white toast), ale ja zawsze wybieram ciemniejsze (wheat toast). Inne opcje obejmują bajgle (bagel) albo angielskie muffiny (english muffins).
Mój ulubiony zestaw to: 2 sunny side up eggs with bacon, grits and wheat toast. Mniam!
Omlettes
O ile klasyczne jajka z bekonem dostaniecie wszędzie i będą do siebie bardzo podobne, o tyle omlety są różne w różnych lokalach. Przykładowo, w San Francisco Przemek jadł bardzo dobrego omleta z awokado, wołowym mięsem mielonym, pomidorem i cebulką. Omlety często serwowane są z hashbrowns.
French toast
Francuskie tosty to jest to amerykańskie śniadanie, za którym tęsknię najbardziej. To przekrojone po skosie tosty smażone w jajku i mleku, a następnie posypane cynamonem. Na wierzchu mogą mieć także owoce, na przykład truskawki, albo brzoskwinie. Podaje się je oczywiście z syropem klonowym. Zwykła porcja składa się z 6 połówek tosta, mniejsza (short stack) z 4. Ja kocham je w połączeniu z bekonem on a side, czyli z boku. Przegryzanie słonego bekonu pomiędzy kolejnymi kęsami mega-słodkich tostów utopionych w syropie to dla mnie niebo w gębie.
Pancakes & Waffles
Naleśniki i wafle to kolejna słodka alternatywa Waszego śniadania. Naleśniki oprócz klasycznej dużej wersji (o średnicy 15-20 cm każdy) podawane są także w mniejszej postaci i ich średnica wynosi 5-7 cm. Są to tak zwane silver dollar pancakes – nazwa pochodzi od srebrnych monet o nominale 1 dolara, których teraz nie ma w obiegu, są emitowane jako monety okolicznościowe. Waffles i pancakes mogą być jedynie posypane cukrem pudrem, albo wymieszane z kawałkami czekolady (chocolate chip), podawane z rodzynkami, jabłkami, orzechami, bananami, bitą śmietaną, sosem czekoladowym. No i na wierzchu oczywiście należy je polać syropem klonowym. A potem zasłodzić się na śmierć zjadając je. Ale jaka to przepyszna męczarnia!
A czego się napić?
Oczywiście kawy! Kojarzycie, jak serwują kawę w takich lokalach we wszystkich amerykańskich filmach? To naprawdę tak wygląda. Zamawiacie kawę i macie nielimitowane dolewki prosto z dzbanka, albo termosu, który zostanie postawiony na Waszym stoliku. Nie jest to kawa najwyższych lotów, w dodatku jest przyrządzana w zwyczajnym ekspresie przelewowym, ale to nie jest ważne w tym przypadku. Do jajek i bekonu, albo do francuskich tostów po prostu… pasuje. Amerykanie nie dolewają zwykłego mleka do kawy, co najwyżej używają małych śmietanek. Jeśli pijecie kawę z mlekiem poproście o real milk lub regular milk – wtedy powinniście dostać zwyczajne mleko w małym dzbanuszku razem z kubkiem na kawę.
Jeśli kawa to nie wasza rzecz, możecie spróbować zamówić herbatę, ale ta pita jest naprawdę bardzo rzadko (szczególnie na południu) i może się zdarzyć, że po prostu jej nie będzie.
Zawsze możecie zamówić sok pomarańczowy, albo… mleko czekoladowe – to bardzo często zamawiane jest przez dzieci.
I na koniec, mam dla Was geekową ciekawostkę!
Wiecie, co je się na najbardziej poprawne matematyczne śniadanie? Bajgiel Möbiusa!
Wstęga Möbiusa to taki kształt, który ma tylko jedną stronę i jednocześnie jedną krawędź. W praktyce przykładem wstęgi jest pasek papieru, którego jeden koniec odwrócimy o 180 st. i skleimy z drugim.
Jeśli w dowolnym miejscu zaczniecie rysować na wstędze linię równoległą do jej krawędzi to bez odrywania długopisu wrócicie do tego samego miejsca. Jak już narysujecie tę linię, przetnijcie wzdłuż niej papier, żeby zobaczyć, jaka wtedy dzieje się magia 🙂
Ale wróćmy do śniadania.
Bajgiel Möbiusa to bajgiel, którego powierzchnią tnącą jest właśnie wstęga Möbiusa. Po przecięciu bułki w taki sposób otrzymuje się dwie połówki połączone w taki sam sposób jak ogniwa łańcucha. Moja bułka wyglądała tak:
OK, ale po co to robić (poza oczywistą, geekową satysfakcją, echh) ? Bo przy takim krojeniu bajgli można na nich posmarować więcej masła, serka, albo dżemu! Win!
Jak przeciąć w ten sposób bajgla możecie przeczytać tutaj.
Smacznego!
Naszą podróż po zachodzie USA relacjonowaliśmy na bieżąco w poście #AmerykaDlaGeeka LIVE.
Wybieracie się do USA, albo po prostu bardzo lubicie Stany Zjednoczone? Dołączcie do grupy na Facebooku:
Grupa Podróże po USA. Zapraszamy!
te pierwsze zdjęcia przypominają nasze niedawne angielskie śniadania, jeszcze je trawię 😉
Angielskie śniadania są inne w charakterze, ale charakterystyczne na swój sposób. Preferujemy wersję z USA 😉
Oglądając amerykańskie filmy zawsze się śmieliśmy jak oni mogą żłopać tyle kawy, to przecież niemożliwe, nienaturalne. Na miejscu zrozumieliśmy 🙂 Jedna kawa którą robię o poranku ma tyle kofeiny co 10 kubków „amerykańskiej” w rozmiarze XL 🙂
Mieliśmy dokładnie to samo wrażenie, tylko byliśmy mniej więcej na to przygotowani 🙂
Za to jak w drodze dorwaliśmy gdzieś po drodze do Yellowstone kawiarnię przy stacji benzynowej, gdzie mieli ekspres, to od razu wzięliśmy największe DOBRE kawy jakie się dało 😉
Jadałem takie wynalazki w Denver, najlepiej smakowało o 4 rano, po imprezie;)
Raz na jakiś czas mozna, ale nie codziennie…
pzdr
4 nad ranem po imprezie to raczej Vegas bym obstawiał 😉
A co do częstotliwości – przez prawie 4 tygodnie da się prawie codziennie 😉
To jest dokładnie to, co bym teraz w tej chwili zjadł! Uwielbiam! 🙂
Czytałem tego posta późno w nocy przed wypuszczeniem i ledwo się powstrzymałem przed otwarciem lodówki o 1 w nocy..
Hahah, bajgiel Mobiusa i więcej serka/dżemu/masła mnie zauroczył 😀 Fajnie wyjaśnione śniadanie, nie wpadłabym na to, żeby rozebrać je na części pierwsze 😉
Można się trochę pogubić, jak zobaczy się amerykańskie menu 🙂 jedząc pierwszy raz, w ogóle nie wiadomo na co się zdecydować! poza tym ja jestem skrytą fanką tych dinerów <3 😀
właśnie sobie uświadomiłem, że nie jadłem „poached eggs”. Kiedy do USA znów lecimy?
hahaha, <3 😀 każdy pretekst jest dobry 😉
A bajgiel polecam 😀
zachwycił mnie sposób krojenia bajgla, nie wiem czy nawet z tak szczegółową instrukcją obsługi dam sobie radę, czego to amerykanie nie wymyślą 🙂
ze śniadań amerykańskich najmilej wspominam waffles i owsianki, zwłaszcza te z podwójną porcją borówek lub innych truskawek
A teraz przyznajcie z ręką na sercu, czy kawa dolewajka serio Wam smakowała?
haha, jak się nie ma co się lubi… 😉 nie no, wiadomo, że jeśli chodzi o kawę, to nie ma się czym zachwycać, ale i tak nie wyobrażam sobie bez niej śniadania, no. To taki piąty element klasycznego wariantu amerykańskiego śniadania 😉
nad pokrojeniem bajgla chwilę się nagłówkowałam, ale w tym linku jest też filmik instruktażowy, który daje radę – polecam 😀
Tosty francuskie z bitą śmietaną i syropem klonowym. Rodzina, u której mieszkałam, zawsze robiła górę tych tostów na wszystkich campingach 😀
na campingach to my tylko kanapki z nutellą i spamem 😉
Tosty w takich warunkach to wyższa szkoła jazdy, którą zamierzamy przetestować następnym razem 😀
Mega! Połowy nie ogarniam! No i z tymi jajkami to chyba by mi niezłe jaja wyszły, gdyby nie Wasz przewodnik 🙂
Spoko, wystarczy raz lub dwa ogarnąć kartę, odchorować ilość jedzenia, które Ci przyniosą i jesteś ekspertem od amerykańskich śniadań 😉
Zgłodniałam chociaż przed chwilą jadłam kolację 😛 Zdecydowanie wolę amerykańskie śniadanie od brytyjskiego, ale w sumie wszystko dobrze zrobione jest pyszne. Kocham jajka i tosty francuskie (tylko te drugie wolę na słono – z żółtym serem i szynką, taplane w mleku i jajku). Śniadanie to w ogóle taki fajny posiłek! 😀 I super ta ciekawostka z bajglem!
ja też kocham śniadania 😀 i zdecydowanie preferuję amerykańskie nad brytyjskimi, jakoś fasolka od rana do mnie nie przemawia 😉
ło matko, jakie to skomplikowane 😀 za dużo opcji do wyboru, a proces decyzyjny o poranku to ciężka sprawa! ale jadłabym! minus mięcho, ale jadłabym! w ogóle mega fajny tekst, niby tak się to jedzenie amerykańskie z lekceważeniem spłyca, a tu tyle ciekawostek!
a i niewiele się przez te 7 lat zmieniłaś 🙂
no, jak zobaczy się mnogość opcji w karcie, można dostać oczopląsu 😉 w ogóle te śniadania można sobie komponować, czyli możesz wziąć same jajka, ziemniaczki, tosty i np. jednego wafla z truskawkami, brzmi nieźle? 😉
a to retro foto to takie niewyraźne jest, wiesz 😉
Najlepszy wpis o jajkach jaki w życiu widziałam 😀
czekaj… czyli widziałaś więcej i nie jestem pionierką w postach o jajkach !? 😛
niezłe jaja 😀
Ehh i od razu przypomina mi się podróż sprzed 2 lat. Jajka przetestowane w każdym wariancie 😉 Tylko tego bajgla nie mogę odżałować. Ile masła, serka i dżemu straciłam żyjąc w nieświadomości 😉
Mój boshe, jak ja tesknie za tymi amerykanskimi śniadaniami. Nie chodzi nawet o to jedzenie, co o klimat i kawę.
my teeeeż! i o ile kawa to straszna lura, to z tym śniadaniem i tak się komponuje 😉 i klimat nie do podrobienia!
Nie wiem jak to się stało, że taki żarłok jak ja wcześniej nie widział tego wpisu. Świetnie przygotowane i ślinka na samą myśl mi cieknie. O sunny side up nigdy wcześniej nie słyszałem 🙂
dzięki Łukasz 🙂 jajka w wersji „sunny side up” to moje ulubione, w dodatku ta nazwa po angielsku jest taka… optymistyczna 😉
Ale się głodna zrobiłam… a nie jest to pora śniadania.
Uwielbiam jajka (najbardziej w koszulkach) i bajgle i kawę… jak kiedyś w końcu pojadę do USA, to śniadania będą w sam raz dla mnie 😉
baaaardzo polecamy!
W Stanach po raz pierwszy spotkałąm się ze „śniadalniami”. Te pancakes… Od wyboru można było naprawdę dostać oczopląsu. Fajny tekst, będę zaglądać częściej.
tęsknię za klimatem tych śniadań, to zdecydowanie coś, do czego uwielbiam wracać w Stanach 🙂 dzięki za miłe słowa, zapraszamy częściej! 🙂
jednego tylko mi zabrakło – info o cenach. właśnie zlatujemy do stanów i czuję, ze po boliwii i peru przyszły dla nas ciężkie czasy i skończy się hulaj dusza, a zacznie wyszukiwanie produktow na najniższych półkach w marketach 😉 ale kilka razy na amerykańskie śniadanie się skusimy, nie ma innej opcji!
Nie no, spróbować musicie, nie ma przebacz! I wiem, że nie ma opcji, żebyście pominęli taką okazję 😉 Cen z reguły nie podaję, bo te informacje bardzo szybko przestają być aktualne. A jeszcze przy takim temacie jak śniadanie wszystko zależy od miejsca, konkretnego miasta i konkretnej knajpy 😉 Średnio pewnie możecie przyjąć 10-15 USD za osobę, ale nie polegajcie w 100% na tej informacji 🙂 I fakt, USA najtańsze niestety nie są 🙁
właśnie jesteśmy po i już tęsknie do następnego śniadania 😉 w denny’s wzięliśmy jedno wypasione śniadanie i jeden value deal i podzieliliśmy się zawartością 😉 i wyszło nam z napiwkiem 20 usd.
widziałam zdjęcie! też już tęsknię za takim śniadaniem 😉 smacznegoooo i zazdro! 😀