Przyznajcie się.
Każdy kiedyś chciał znaleźć jakiś skarb. Albo odkryć kawałek tajemnicy. Albo fragment dawno zapomnianej historii. W trakcie ostatniego pobytu w Stanach Zjednoczonych my szukaliśmy… betonowej strzałki, czyli elementu lotniczego systemu nawigacyjnego z początku XX wieku. Sorry, ten typ tak ma.
Wynikiem tych poszukiwań jest poniższy film, a w zasadzie nawet vlog! Kupiliśmy mikrofon, dźwięk jest super, mikrofon mniej, bo już zdążył się popsuć (sic!). W filmie tańca nie ma (ten jest w poprzednim filmie), ale wszystko gra i buczy i są efekty specjalne. Zrobiliśmy wszystko, żebyście dali radę obejrzeć go do końca, chociaż trwa dłużej niż 2 minuty. Wybaczcie naszą chwilami rozchwianą elokwencję – materiał był nagrywany na gorąco. Poza tym to nasze pierwsze „gadane” próby.
A teraz wszyscy klikają duży czerwony guzik z trójkącikiem poniżej.
Poniżej wersja dla nielubiących filmów (a tak się staraliśmy…! chlip!) i dla bardziej zainteresowanych tematem.
No to jak to jest z tym lataniem w ciemnościach?
Zastanawialiście się kiedyś, jak to możliwe, że samoloty latają w ciągu nocy i mimo to szczęśliwie startują i lądują? Teraz to nic trudnego – jesteśmy przyzwyczajeni do systemów wspomagających pracę pilota, ale jak to było zanim wynaleziono… radio?
Let’s start from the początek, czyli „Wio, koniku!”
Cofnijmy się do XIX w., mniej więcej do roku 1860 i przenieśmy się do Stanów Zjednoczonych.
Zaczyna tam wtedy działalność firma Pony Express, bardzo wdzięczna nazwa, prawda? To poczta konna, która przewozi pocztę z jednego wybrzeża USA na drugie w rekordowym czasie… 10 dni! Błyskawicznie, co? (przy okazji: to o 5 dni krócej niż obecnie trwa wysłanie listu z poczty Warszawa Praga do Warszawa Centrum). Po drodze wielokrotnie trzeba zmieniać konie (i jeźdźców), a w późniejszym czasie także nie dać się napaść Indianom i innym złoczyńcom koczującym na trasie. Firma prosperuje niezbyt dobrze, choć to najbardziej efektywny sposób przekazu poczty wewnątrz obecnego terytorium USA. Praca kuriera jest niebezpieczna, ale bardzo dobrze opłacana. Goniec zarabia nawet 100 dolarów miesięcznie! I to w czasie kiedy zwykli niewykwalifikowani robotnicy dostają nie więcej niż 30 dolarów! Słyszeliście o Buffalo Billu? To chyba najsłynniejszy kurier Pony Express.
Widziałam orłaaaaa cieeeeeń, czyli polatałoby się, co?
Czas leci, łatwo nie jest, ale koniki galopują od jednego oceanu do drugiego w tę i z powrotem przewożąc pocztę. W międzyczasie dwóch łebskich braci: Orville i Wilbur Wright pracuje nad tym, aby z sukcesem wzbić się w powietrze. W końcu w 1903 roku udaje im się skonstruować pierwszy samolot, który się nie rozbija. Ten rok uważany jest za początek awiacji.
Samoloty latają coraz lepiej, dalej i bardziej niezawodnie. Ich zastosowanie do przewozu poczty wydaje się oczywiste i tak właśnie się dzieje. Konie idą w odstawkę, rolę listonoszy przejmują samoloty – czas przewozu poczty skraca się do 2 dni roboczych. Wszystko działa pięknie, ale… tylko w dzień. Wtedy piloci są w stanie nawigować biorąc za punkty orientacyjne miejsca charakterystyczne na ziemi. W nocy natomiast są niestety uziemieni. Problem rozwiązuje ustanowienie Transkontynentalnego Systemu Dróg Powietrznych (U.S. Airmail Beacon System).
Bo nie wszystkie latarnie znajdują się nad morzem
System składa się z latarni umieszczonych na trasie z Nowego Jorku do San Francisco. Są one umieszczone mniej więcej co 3-5 mil. Początkowo, w roku 1924 latarni jest 284, ale system szybko się rozrasta i ich liczba dochodzi do 1500 w roku 1933.
Jak wygląda taka latarnia?
Składa się z wieży o metalowej konstrukcji, na której czubku znajduje się latarnia, która świeci jasnym obrotowym światłem. Dodatkowo na zielono i czerwono migają światła identyfikujące konkretną latarnię za pomocą alfabetu Morse’a. Wieża umieszczona jest na betonowej podstawie w kształcie kwadratu. Z jednego z jego boków wychodzi strzała, która wskazuje kierunek drogi powietrznej. Strzałka pomalowana jest na jasnożółty kolor, żeby była lepiej widoczna w nocy. Latarnie są widoczne początkowo z odległości dochodzącej do 10 mil (czyli 16 km), potem nawet z 40 mil (65 km).
OK, a co stało się z latarniami później?
System działał skutecznie, ale w latach 30. i 40. XX w. został wyparty przez wynalezienie radiowej nawigacji lotniczej, która była dużo bardziej efektywna. Latarnie działały jeszcze przez jakiś czas na wybranych odcinkach (kilka z nich działa do tej pory na terenie Montany), ale stopniowo popadały w zapomnienie. Metalowe konstrukcje, z których je wykonano były wykorzystywane jako surowiec w trakcie II Wojny Światowej. Rozbierano je także dlatego, aby utrudnić nawigacje samolotom nieprzyjaciela. To, co zachowało się do obecnych czasów to w większości właśnie betonowe strzałki. Już nie jasnożółte, w większości zarośnięte, albo zniszczone – przypominają nawigację lotniczą sprzed lat.
Historia „naszej” strzałki
Gdzieś w czeluściach internetu znalazłam artykuł o tajemniczych betonowych strzałkach, które można znaleźć w różnych miejscach w Stanach. Zgłębiając temat znalazłam całą ich listę, po naniesieniu ich na mapę Google sprawdziłam, które z nich wyglądają na niezniszczone i niezdewastowane oraz czy znajdują się w pobliżu naszej trasy przejazdu w ramach Ameryki Dla Geeka. Ta z okolic Salt Lake City okazała się idealna:
Blisko od miasta, przy bocznej drodze wyglądającej na przejezdną – damy radę! A jak faktycznie to było opowiadamy w filmie. Miłego oglądania!
Jeszcze więcej ciekawostek? Proszę bardzo:
- Wyczerpujący artykuł (po angielsku) na temat US Airmail Beacon System znajdziecie tutaj, a zarys historii nawigacji (po polsku) tutaj.
- Z okazji 155. rocznicy powstania Pony Express na głównej stronie wyszukiwarki Google (tzw. Google Doodle) pojawiła się mała gra, w której gracz wciela się w postać konnego kuriera – zabiera listy po drodze, musi unikać lawin, złoczyńców i różnych przeszkód. ŚWIETNA – możecie w nią zagrać sami tutaj.
Bardzo fajny filmik:) plus dla was za link do googlowej gierki Pony Express 🙂
dzięki 🙂 doodle jest super! i w ogóle świetny pomysł na nią mieli – no i te animacje, jak wpadniesz na jakąś przeszkodę 😉
Bez tańca Przemka filmik się nie liczy – sorry! 😀
no i weź tu nagrywaj merytoryczne materiały, no 😉
Super 🙂 Przypomnieliście mi o moich poszukiwaniach złota z dzieciństwa 😀
Jak kiedys natrafie na taka betonowa strzalke, to przynajmniej bede wiedziala o co chodzi:) Dzieki!
Ale czad!!! W życiu nie wiedziałam o czyms takim zanim nie przeczytałam u Was. Szukałabym 😀
świetnie te strzałki wyglądają na google maps 🙂
Woow, pierwszy raz o tym słyszę! Super sprawa!
Świetna historia, przyznaję, że nie miałam o niej pojęcia! Szkoda, że latarnie się nie zachowały i skończyły jako amunicja podczas II WŚ? Fajnie się oglądało filmik, super wyszło, chociaż ten teneczny też niczego sobie ;-).
🙂 dzięki! bardzo mi się podoba cała koncepcja oznaczania trasy wielkimi strzałkami – skuteczna, ale w sumie szybko została wyparta przez nawigację radiową. Wiem, że przynajmniej jedną latarnię odtworzono i można zobaczyć, jak wyglądały kiedyś w pełnej okazałości.