W Parku Narodowym Yosemite najtrudniejsza jest jego nazwa. Yosemite czytamy tak: JOZEMITI (z akcentem na drugą sylabę), nie żadne jozmajt, jozemajti. No to jak to już wiecie, to jesteście bogatsi o nowe słowo, a reszta jest już łatwa, przyjemna i jaka piękna! To nasz drugi (po Yellowstone) ulubiony park, jaki odwiedziliśmy w USA, ale jakbym napisała posta, w którym tylko „och” i „ach” by było i ładne zdjęcia to byłoby nudno, co nie? Zatem mam dla Was opowieści (przypowieści?). Trzy. Gotowi?
O Przemku, który wcale nie zaspał
Dzień zaczął nam się interesująco. Od spóźnienia. W moim życiu – nic nowego i chleb powszedni.
Dzień wcześniej zatrzymaliśmy się na kampingu mniej więcej godzinę jazdy od wjazdu do Yosemite. Pierwsza rzecz, jaką musieliśmy zrobić rano to dojechać do Yosemite Valley, czyli doliny Yosemite i załatwić sobie tam spanie na kampingu Camp 4, który działa na zasadzie walk-in, czyli kto pierwszy, ten lepszy. To był jeden z dwóch noclegów podczas całego wyjazdu, którego nie zaklepaliśmy wcześniej (tacy jesteśmy spontaniczni, o!). Miejsc na pozostałych kampingach w okolicy nie było już od 4 miesięcy, a nie chcieliśmy spać nigdzie wyżej, bo w nocy mogłoby być za zimno. No i zależało nam na tym, żeby jednak nocować w samej dolinie, gdzie nie dość, że są naprawdę bajeczne widoki, to jeszcze wychodzi stamtąd dużo szlaków i jest tam centrum dowodzenia i życia wewnątrz-parkowego.
Zatem plan był taki: nocujemy przed parkiem, raniutko wstajemy, zwijamy manatki i jedziemy łapać miejsce na Camp 4. Chociaż przyjechaliśmy późno i namiot rozbijaliśmy w świetle samochodowych reflektorów, a kolację jedliśmy przy świetle gwiazd (i latarek) to ambitnie budzik nastawiliśmy na 5:30. Tuż przed 6 wygrzebałam się z namiotu z tekstem „Misiek, wstawaj, już 6! Idę pod prysznic, a Ty rozstaw śniadanie, jak wrócę, to złożymy namiot”. „Jeszcze dwie minutki i wstaję”. Już czujecie, co się święci? Wracam po 40 minutach i ciężkich walkach z olbrzymimi mrówkami (mrówką) i pająkiem pod prysznicem z nadzieją na ciepłą herbatę i co? Cisza. Stół piknikowy jest pusty, namiot stoi. Zamknięty. I wystają z niego buty.
„Ej, ale śniło mi się, że wstałem i złożyłem namiot! To zupełnie bez sensu, bo teraz będę musiał to zrobić jeszcze raz. A już raz to przecież zrobiłem!”. Tak, we śnie.
O polowaniu na miejsce w Camp 4
Wyjechaliśmy po 8 (a mieliśmy przed 7), przy bramkach byliśmy o 8:45. Tuż przy wjeździe jest camping information, gdzie siedzi ranger i informuje, czy i gdzie są jeszcze wolne miejsca. Przed drzwiami stoi wielka tablica z wypisanymi nazwami kampingów w parku. Przy każdym tabliczka FULL. Nie wyglądało to zbyt dobrze, ale postanowiliśmy dopytać w środku. Przemiły pan zadzwonił do Camp 4, żeby rozeznać się w sytuacji. 40 miejsc wolnych (nieźle!), ale szybko się rozchodzą, a my mamy tam jeszcze przynajmniej 45 minut jazdy przed sobą. Tabliczek FULL w sezonie nie zdejmują, bo nie ma to specjalnie sensu.
Po drodze zatrzymaliśmy się może dwa razy, a chciałam tak ze dwadzieścia. Tak było pięknie. Środkiem doliny płynie rzeka. Po obu jej stronach są pojedyncze i jednokierunkowe pasma dróg. I pachnie tam lasem tak intensywnie, że chcecie zostać tam przynajmniej tydzień. Do Camp 4 dotarliśmy o 9:30, czyli (jak mi się wydawało) strasznie późno. Przed wejściem ogonek ludzi, może z 15 osób, niedużo. Ustawiliśmy się grzecznie i dostaliśmy numerki kolejkowe (awww!), a to oznaczało, że znajdzie się dla nas miejsce! Hurra! Pobudka w miejscu z widokiem na wodospad – zaliczona!
- Kolejka w Camp 4
- #widokzrana
Inną ciekawostką związaną z Camp 4 jest system kolejkowy do przydzielenia miejsc. Codziennie rano przed budką strażników ustawia się ogonek chętnych na spędzenie nocy na polu. Warunek jest taki, że w kolejce muszą stać wszyscy, którzy będą nocować, w tym także dzieci, nie można „trzymać miejsca” dla kogoś. My dojechaliśmy tam w czwartek rano, ale w piątkowy poranek kolejka ustawiła się już o 7:30, ludzie robili sobie w niej śniadanie (na kuchenkach turystycznych), dzieci płakały, ktoś grał na gitarze. Taki klimat.
- Mirror Lake
- Szczyt The Sentinel
- Tunnel View
- W drodze do Lower Falls
- Half Dome
O wycieczce w jedną stronę i złowrogiej burzy
Po rozstawieniu namiotu mogliśmy przejść do właściwego planu dnia, czyli wycieczki na szlak! Zależało nam na dotarciu do punktu widokowego Glacier Point, który znajduje się 1 km nad doliną Yosemite i widać z niego wszystkie znane szczyty, w tym majestatyczny Half Dome, a także najwyższy wodospad w Ameryce Północnej, czyli Yosemite Falls. Do Glacier Point można dojechać samochodem i potem w ten sam sposób wrócić. Tak robi większość odwiedzających park. Albo wykupuje wycieczkę autokarem, który zawozi ich w tę i z powrotem – za jedyne 41 USD od osoby. Ale nas bardzo kusił jeden z najciekawszych szlaków w Yosemite: Four Mile Trail, czyli 7,5-km szlak z serca doliny (startuje niedaleko Camp 4) właśnie na Glacier Point. 7,5 km pod górę z przewyższeniem prawie 1000m i z powrotem dla dwójki – nie ukrywajmy – niezbyt wprawionych w górskich marszach programistów? Hmmm, nie sądzę. No, ale w jedną stronę, tym bardziej w dół, to przecież dalibyśmy radę, prawda? Obmyślony patent jest następujący: kupić bilet na wycieczkę autobusem w jedną stronę (za 25 USD za osobę – nadal dużo, ale inaczej się nie da), wjechać na górę z wycieczką i zejść szlakiem na piechotę. Tadam!
Po wjechaniu na górę (i drzemce w autobusie podczas ciekawych – naprawdę! – historii kierowcy-przewodnika) naszym oczom ukazał się ten niesamowity widok, po który przyjechaliśmy do Yosemite. Nasz zachwyt nad pięknem amerykańskiej natury przerwał… grzmot. I złowrogo kłębiące się nad doliną ciemnogranatowe chmury. Oraz kilka błyskawic. I krople deszczu. Kurtki przeciwdeszczowe oczywiście mieliśmy… w samochodzie przy namiocie, bo na dole świeciło piękne słońce i nie było żadnych groźnie wyglądających chmur! Schodzenie 4 godziny szlakiem w dół podczas burzy w górach? Nie był to najszczęśliwszy pomysł. Alternatywą było… wykupienie od kierowcy autobusu wycieczki w drugą stronę, za… oczywiście kolejne 25 USD za osobę, co uczyniłoby to najdroższą podwójną wycieczką w jedną stronę ever. Bijąc się z myślami i obserwując niebo postanowiliśmy zakupić w sklepiku na górze najdroższe poncha świata (po 7,5 USD za sztukę!!) i jednak zejść.
I to była zdecydowanie najlepsza decyzja jaką mogliśmy podjąć. Chmury się rozwiały, poza tymi kilkoma kroplami deszczu na Glacier Point po drodze nic nie padało. Szło się fantastycznie, otaczały nas nieziemskie widoki, na szlaku nie było prawie nikogo. Na dół doszliśmy po około 3h, zmęczeni i zadowoleni (i na koniec pogryzieni przez komary).
A teraz ogłoszenie grzecznościowe: sprzedam oryginalne, nieużywane, żółte poncho przeciwdeszczowe prosto z Glacier Point. Sztuk dwie. Cena 5 USD za sztukę. Jacyś chętni?
- Half Dome – najbardziej charakterystyczny szczyt w Yosemite
- Na Four Mile Trail
- Ciężkie chmury nad doliną…
- Na Glacier Point
Yosemite praktycznie
- Strona parku, na której znajdziecie wszystkie niezbędne informacje znajduje się tutaj.
- Bilety na wycieczkę autokarową w jedną stronę na Glacier Point (i wszystkie inne wycieczki po parku też) kupicie między innymi w DNC Tour Desk w Yosemite Lodge, naprzeciwko Camp 4.
- Na szczyt Half Dome można wejść, ale to bardzo długa wyprawa – w zależności od szlaku 22 lub 26 km w dwie strony, z przewyższeniem ponad 1500m. Ostatni fragment to wspinaczka po łańcuchach przymocowanych do skały, na którą trzeba mieć specjalne pozwolenie. Permity są oczywiście limitowane, większość rozdawana jest w loterii w marcu każdego roku, a pozostałe w codziennych loteriach. Więcej informacji znajdziecie tutaj. Warto również wiedzieć, że wejście na sam szczyt do najłatwiejszych nie należy i podczas wspinaczki na łańcuchach zdarzały się także wypadki śmiertelne!
- Przyjemne niedługie treki, które jeszcze zrobiliśmy w trakcie naszego krótkiego pobytu (i które polecamy) to Lower Falls Trail i Mirror Lake Trail.
- Wodospad Yosemite Falls najlepiej oglądać wczesną wiosną, kiedy topnieją śniegi. Podczas upalnego lata zdarza się, że wodospad wysycha prawie całkowicie.
- Przy wyjeździe z Yosemite Valley przystankiem obowiązkowym jest punkt widokowy Tunnel View.
- Jeśli Sequoia NP jest Waszym następnym przystankiem warto zatrzymać się po drodze w Wawona Hotel. Hotel pochodzi z końca XIX wieku i można tam w całkiem przyzwoitej cenie zjeść lunch na porczu (jakby to powiedział Cejrowski).
- A tutaj nasz przewodnik Jak sensownie zwiedzać Parki Narodowe w USA.
11.10.2016 Do posta dorzucam nasz film z Yosemite. Miłego oglądania!
Awww <3 bardzo podobają mi się takie surowe krajobrazy. a co do śnienia, że się wstało, to też mi się to przydarzyło. kilka razy jak jeszcze chodziłam do szkoły i niestety przypłaciłam to konkretnym spóźnieniem na lekcje. i też okropnie mi się nie chciało "jeszcze raz" ubierać, myć itp itd także rozumiem ból Przemka. 😀
Camp 4 jest oblegane nie tylko ze względu na wodospad, to chyba najbardziej znana wspinaczkowa miescówka na świecie 🙂
W wolnej chwili polecam film: https://www.youtube.com/watch?v=hQXWnoipdFE
Oczywiście! Ekipa wspinaczkowa nocowała w namiocie obok nas 🙂 a było ich tam dużo więcej oczywiście 😉 z tego co pamiętam wielka pionowa ściana El Captain uchodziła swego czasu za szczyt nie do zdobycia, teraz już nie. My się nie wspinamy, ale Camp 4 jest jedynym kampingiem w dolinie, gdzie można próbować nocować bez rezerwacji, więc dużo ludzi szuka tam noclegu na spontana. A film wygląda interesująco, dzięki! 🙂
Widzieliśmy wspinaczy pod samą ścianą a potem jakieś 500m nad ziemią, mniej więcej w połowie drogi 😉 Mieli rozbity na ścianie namiocik, pełen luksus, 5 gwiazdek 😀
Odkąd obejrzałam kiedyś film The Valley Yosemite to moje marzenie i El Capitan! Super pierwszy raz tu jest i trafiłam do Was przez Psa w Warszawie 🙂
Dzięki, bardzo nam miło 🙂 Yosemite jest naprawdę super, nawet jeśli ktoś się nie wspina, El Captain i Half Dome robię wspaniałe wrażenie, kiedyś tam jeszcze wrócimy! 🙂
Yosemite oglądam codziennie – na tapecie laptopa. Jakoś nie mam ochoty jej zmieniać, choć to defaultowe ustawienie 😛
Cudnie tam!
wcale się nie dziwię, że nie chcesz zmieniać tej tapety 🙂
Yosemite to dwa światy, które są zupełnie różne. Zwiedzając to miejsce po szlakach można doszukać się ładnych widoków i miejsce, ale płynie się w całej masie tustystów (w chwili obecnej są limity wejśca na Half Dome) i ciężko intymnie doświadczyć tego miejsca. To takie gwarne miejsce jak Tatry latem. Drugi świat to przyjazd do tego miejsca w celach wspinaczkowych. Wejście nawet na 100m ścianę albo na Half Dome tak prostą drogą jak Snake Dike to niezpomniane wrażenie. Wspinając się po Half Dome człowiek płynie przez morze granitu w kierunku jedynego drzewa, które się na tej skale znajduje. Ponieważ stromizna Half Dome maleje wraz z wysokością w pewnym momencie trzeba przerwać wspinanie i zacząć normalnie iść ciągnąć za sobą linę (i partenera) i to jest jak podróż przez skalną pustynię pełną różnych zakamarków, pofalowań – jest to niezapomniane doznanie. Każdemu polecam wybrać się tam na wspinanie
Tak, domyślam się, że przeżycie wspinaczki w Yosemite to musi być naprawdę wyjątkowe doświadczenie! My akurat się nie wspinamy, stąd wydźwięk posta jest taki, a nie inny 😉 Jednak muszę powiedzieć, że Yosemite dla nie-wspinaczy niekoniecznie oznacza tłum turystów. Schodziliśmy szlakiem 4-Mile Trail z Glacier Point i przez ponad 3h trasy w dół doliny po drodze spotkaliśmy może z 5 osób. Odnoszę wrażenie, że w parkach narodowych w USA wystarczy wybrać trochę dłuższy szlak. Na początku trasy jest trochę ludzi, którzy idą „przejść się kawałek”, a po chwili wędrówki jesteś na nim sam. Wrócimy tam jeszcze po to, żeby wejść na Half Dome – ten szczyt mnie fascynuje! Pozdrawiam!
Ten park jest cudowny 🙂 O jakiej porze tam byliście? My odwiedziliśmy go w zeszłym roku w listopadzie i leżał już śnieg! Bardzo chętnie wróciłabym tam w lecie. Pozdrawiam 🙂
Tym wpisem przekonaliście mnie, antynamiotowca, do spania pod namiotem w parkach narodowych 😀
Ewa <3 😀 Powiem Ci, że takiego antynamiotowca jak (-im byłam) ja to ciężko znaleźć 😉 Ale pokochałam namiot na zachodzie Stanów 🙂 Polecam bardzo dmuchane materace. Karimata dla mnie to wielkie noł-noł, na którym NIE DA SIĘ wyspać. A materac dmuchasz pompką elektryczną podłączoną do zapalniczki samochodowej i śpisz jak księżniczka 😀
O tak, mam nawet dmuchany w domu ale przecież można kupić w Walmarcie a na koniec zwrócić hahahhahahaha 😀 No dobra, żarcik taki 😉
#nakuźniara 😉 nie idź tą drogą 😀
Ej, no jestem zawiedziony: aż trzy historie z Yosemite i w żadnej nie spotykacie na swojej drodze niedźwiedzia? 😉
Hahaha, no też byliśmy trochę zawiedzeni ? ale, ale! Niedźwiedzie spotkaliśmy 2 dni później – w PN Sekwoi! ?
Ile dni przeznaczyliscie na Yosemite?
Tak mniej więcej 1,5 dnia. Nocowaliśmy godzinę drogi od wjazdu do parku, spędziliśmy tam cały dzień, nocowaliśmy w Camp 4 w sercu doliny, następnego dnia już powoli jechaliśmy dalej w stronę Seqouia NP, powoli, zwiedzaliśmy jeszcze po drodze. Moim zdaniem to trochę krótko 🙁 szczególnie, że bardzo mi się tam podobało.