Wygląda fajnie, ale w gruncie rzeczy to wielka dziura – jak zwykle Przemek zyskał +10 do celnego komentarza. To żart, ale prawda jest taka, że setki zdjęć Wielkiego Kanionu, które możecie znaleźć w Internecie, albumach, czy prasie pokazują Kanion, ale… nie oddają tego, jak wygląda w rzeczywistości. 

Burgery w Seligman smakowały nieziemsko. Ale już ponownie siedzieliśmy w samochodzie. Słońce zaszło i bezchmurne niebo było coraz ciemniejsze. Absurdalnie prosta i płaska droga przed nami prowadziła gdzieś po horyzont, na którym nie było nic ciekawego. Mimo to jechaliśmy podekscytowani, bo zbliżaliśmy się do Wielkiego Kanionu – miejsca, które jest na listach marzeń wielu ludzi kochających podróże. To był długi dzień. Jeszcze rano byliśmy w Las Vegas, oglądaliśmy Zaporę Hoovera i przejechaliśmy fragment Route 66, a tego wieczoru mieliśmy dotrzeć nad południową krawędź największego kanionu na świecie. Wybaczcie, ale trudno się tym nie ekscytować.

Wielki Kanion Kolorado ma około 460 km długości i osiąga głębokość do 1600 m – czyli prawie 7 (!) Pałaców Kultury i Nauki w Warszawie. Jego szerokość waha się od 800 m do 29 km. To największy kanion na świecie (widać go z kosmosu!), ale nie najgłębszy – Kanion Colca w Peru jest prawie 2 razy głębszy niż Wielki Kanion. Nie do końca wiadomo, w jaki sposób powstał, istnieje kilka hipotez. Jedna z nich mówi, że jest wynikiem wypiętrzenia, to znaczy w wyniku wewnętrznych ruchów płyt tektonicznych wierzchnia warstwa kuli ziemskiej została ściśnięta, wypchnięta do góry i pękła, co pozwoliło rzece Kolorado na dalsze żłobienie jej dna. Wyjątkowe w Wielkim Kanionie jest także to, że posiada wiele warstw geologicznych (20!), które doskonale widać na jego ścianach.

Wiedzieliśmy już, że jak dojedziemy na miejsce, będzie zupełnie ciemno i kolejny raz namiot rozbijemy co najwyżej w światłach samochodowych reflektorów. Mieliśmy rezerwację na dużym kempingu, już na terenie Parku Narodowego Wielkiego Kanionu. W oszałamiającym świetle gwiazd, które utworzyły nad nami mrugającą kopułę wypiliśmy piwo i padliśmy w namiocie jak muchy.

Zatrzymaliśmy się na kempingu Mather Campground Grand Canyon w Grand Canyon Village, który znajduje się jakiś kilometr od krawędzi Kanionu. To duży kemping, ale nie odczuwa się tego, bo jak to na amerykańskich kempingach bywa, każdy ma wystarczająco dużo miejsca wokół siebie. Na miejscu znajdują się toalety z bieżącą wodą (i prądem – można zostawić telefony do ładowania 🙂 ). Przy głównym wejściu jest budynek z płatnymi prysznicami i pralnią. W tym miejscu działa także bezpłatne wi-fi. Zostaliśmy tam na dwie noce i bardzo polecamy. Kemping jest bardzo popularny, więc należy rezerwować miejsca odpowiednio wcześniej (w sezonie nawet kilka miesięcy przed przyjazdem).

Wschód słońca nad Wielkim Kanionem

Realizując wcześniej opracowany plan wstaliśmy o 4:30. Musimy mieć naprawdę dobry powód, żeby wstać tak wcześnie. Ten zdecydowanie taki był. Wstaliśmy na wschód słońca nad Wielkim Kanionem. Co więcej – dopiero wtedy mieliśmy oglądać Wielki Kanion po raz pierwszy. Na zewnątrz było jeszcze ciemno. Poprzedniego dnia przyjechaliśmy już po zmierzchu prosto na kemping, nie mieliśmy jeszcze żadnych map Parku, więc nawet nie wiedzieliśmy dokąd dokładnie jechać. Wiedzieliśmy, w którym kierunku jest South Rim (czyli południowa krawędź) i… jakoś tak w tamtą stronę po ciemku ruszyliśmy. Krążąc niemal w kółko po nieskończonej liczbie amerykańskich skrzyżowań równorzędnych (o tym, co jest w nich wyjątkowego opowiemy w poście o jeździe samochodem po USA) dotarliśmy do jakiegoś parkingu i wysiedliśmy z samochodu.

Doszliśmy do punktu widokowego, stało tam już kilka osób. Kanion był ciemny i niewiele było widać, ale tuż przed wschodem zaczęło się przejaśniać, ściany zostały rozświetlone przez pierwsze promienie słoneczne i Kanion ukazał nam się w całej okazałości. Dopiero słońce nadało mu głębi i zaczęliśmy odczuwać jego ogrom i odległość do przeciwnej krawędzi. Oglądanie Wielkiego Kanionu po raz pierwszy przy wschodzie słońca to genialne przeżycie! Wokół słychać tylko delikatny szum liści poruszanych przez powiewy wiatru i rytmiczny stukot migawek aparatów.

Wielki Kanion

Wielki Kanion o wschodzie słońca

Wielki Kanion

Wschód słońca nad Wielkim Kanionem

Rada fotograficzno-filmowa.

To co najciekawsze (z fotograficznego punktu widzenia) w Kanionie dzieje się po wschodzie i przed zachodem, kiedy jego ściany są oświetlone już (lub jeszcze) przez promienie słońca. Przed wschodem Kanion wydaje się płaski i nieciekawy fotograficznie, tak samo już po zachodzie. Zatem jeśli zamierzacie np. nagrywać timelapse ze wschodu zacznijcie w momencie, gdy słońce wzejdzie – przez pierwsze paręnaście minut oświetlone są tylko górne krawędzie ścian, dopiero po około pół godzinie da się zobaczyć detale na dole. Do tego – nie rozładuje się sprzęt. Analogicznie jeśli chodzi o zachód słońca – na spektakl warto przyjść około godzinę przed zachodem.

Według informacji znajdującej się w Visitor Center (odpowiedź na „Frequently Asked Question”) najlepsze punkty na oglądanie wschodu słońca to:

  • Yavapai Point – nasze zdjęcia wschodu są właśnie stamtąd
  • Navajo Point
  • Hopi Point
  • Mather Point

Natomiast na zachód najlepiej udać się na:

  • Hopi Point
  • Yavapai Point
  • Lipan Point
  • Pima Point

Wielki Kanion

Schodzimy w dół Kanionu!

Usatysfakcjonowani i zadowoleni z tego, że udało nam się wstać, wróciliśmy do „obozu” na śniadanie i postanowiliśmy nie tracić czasu i ruszyć od razu na szlak. Skoro cały dzień spędzaliśmy nad Wielkim Kanionem, to w planie mieliśmy zejście chociaż kawałek w dół i obstawialiśmy 2-3 h wycieczkę. Po konsultacji w Visitor Center pozostaliśmy przy wcześniej upatrzonym szlaku South Kaibab Trail. Złapaliśmy jeden z parkowych shuttle busów, który podwiózł nas na początek trasy i ruszyliśmy zygzakowatym szlakiem w dół. Szło się naprawdę świetnie. Było wcześnie, więc było jeszcze relatywnie chłodno. Mieliśmy dużo sił, w dodatku szliśmy w dół. Już po krótkim odcinku widoki były ciekawe. Kolorowe, warstwowe i prawie pionowe ściany Kanionu z tej perspektywy robiły wyjątkowe wrażenie – nie są to pierwsze ujęcia, które widzi się szukając zdjęć Wielkiego Kanionu w internecie.

Dotarliśmy do punktu widokowego Ooh Aah Point (fantastyczna nazwa, prawda?), gdzie siedząc na kamieniu w towarzystwie chipmunków zjedliśmy drugie śniadanie. Przeszliśmy 1,5 km i 230 m w dół i nogi aż same rwały się, żeby iść dalej. Zeszliśmy jeszcze kilkaset metrów, do kolejnej czerwonej skałki i postanowiliśmy wracać. Tak, jak się spodziewaliśmy powrót był trudniejszy. Wędrując po górach większość sił traci się na wejście, bo zejście jest łatwiejsze i jakoś tak naturalnie rozkładają się siły. Natomiast w kanionie jest odwrotnie, czyli najpierw jest łatwo, a dopiero powrót jest wyzwaniem. W dodatku słońce było wyżej, więc zrobiło się cieplej, co dodatkowo utrudniało marsz. Przemkowi nie przeszkodziło to jednak w liczeniu kroków. Z Ooh Aah Point do krawędzi są 2483 kroki. Widoki jednak wynagrodziły każdy z nich – widać potężną przestrzeń kanionu.

Wielki Kanion

Wielki Kanion

Na południowej stronie Wielkiego Kanionu (czyli South Rim) jest kilka szlaków, którymi możecie zejść w dół kanionu, albo tylko do wybranych punktów i z powrotem. Trasy mają różne stopnie trudności i długości, każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Zejście na sam dół (nad rzekę Kolorado) jest możliwe, ale wyczerpujące i bardzo odradzane jest schodzenie do rzeki i z powrotem jednego dnia. Strażnicy rekomendują zejście jednego dnia, nocleg na dole i wejście powrotne następnego dnia. Schodzenie w dół jest opcjonalne, wchodzenie w górę obowiązkowe weźcie to pod uwagę przy planowaniu tras. Bardzo polecamy chociaż krótką wycieczkę w dół, bo dzięki temu Kanion zyska dla Was nową perspektywę i wymiar.

Zmęczeni autobusem wracamy do Visitor Center, stamtąd na kemping idziemy pieszo. To doskonała decyzja – po drodze, na ścieżce pomiędzy rzadkimi drzewami spotykamy wapiti – to nasze pierwsze spotkanie oko w oko w tym zwierzęciem i od razu jest tak blisko! Wapiti, to inaczej jeleń kanadyjski – zamieszkuje między innymi okolice Wielkiego Kanionu. My staliśmy urzeczeni, a on spokojnie skubał trawę spoglądając na nas od czasu do czasu. W takich warunkach to ja mogę oglądać zwierzęta codziennie!

Wielki Kanion

Wapiti!

Trasa widokowa wzdłuż South Rim

Na polu namiotowym wskakujemy pod szybki prysznic, bierzemy samochód i ruszamy na widokową trasę wzdłuż South Rim: Desert View Drive. Droga ma około 40 km długości i liczne punkty widokowe po drodze. Zatrzymujemy się na wszystkich, ale warto zauważyć, że Kanion z każdego z nich wygląda podobnie – różne są jedynie detale na pierwszym planie. Trasa kończy się na Desert View Point, przy którym znajduje się także wieża widokowa Desert View Watchtower. W sklepie z pamiątkami w tym miejscu kupujemy piękne dreamcatchery wykonane przez lokalnych rdzennych artystów z pobliskich plemion indiańskich.

Dreamcatcher, czyli łapacz snów to dawny indiański amulet, obecnie to popularna pamiątka. Łapacze snów najczęściej mają kształt okręgu oplecionego sznurkiem lub rzemykiem, który w środku tworzy sieć. Z okręgu zwisają sznurki ozdobione piórami, koralikami i różnymi ozdobami. Dreamcatchery mają za zadanie przepuszczać dobre sny i zatrzymywać te złe, które w pierwszych porannych promieniach słońca spływają po piórach na dół i znikają. Z tego powodu wiesza się je w sypialni, najczęściej nad łóżkiem lub nad dziecięcym łóżeczkiem. Warto sprawdzać, czy łapacze snów, które zamierzacie kupić są wykonane przez lokalnych artystów, a nie są sprowadzane z Chin. W ten sposób wspieracie lokalną społeczność. Te i inne indiańskie ozdoby można kupować na przykład na przydrożnych straganach znajdujących się na wielu drogach w Arizonie lub Utah.

Wielki Kanion

Wielki Kanion

Zachód słońca nad Wielkim Kanionem

Wracamy na zachód słońca na Mather Point. W punkcie widokowym jest mnóstwo ludzi. Popełniamy błąd, bo jesteśmy tam tylko kwadrans przed faktycznym zachodem słońca, a (jak pisałam wcześniej) najpiękniej Kanion wygląda podczas ostatniej godziny przed zachodem, kiedy kładą się na nim piękne cienie. Ale po zachodzie chmury nad horyzontem nabierają tak fantastycznych kolorów, że wybaczamy sobie, że nie przyjechaliśmy wcześniej.

Wielki Kanion

Zachód słońca nad Wielkim Kanionem

Wielki Kanion

Te kolory na niebie!

Dzień spędzony w 100% pod znakiem Wielkiego Kanionu. Następnego dnia z samego rana ruszamy do Page.

Dodatkowe atrakcje w rejonie Wielkiego Kanionu:

  • My zatrzymaliśmy się na South Rim, czyli południowej krawędzi Kanionu, ale można go także oglądać od północy: na North Rim, oraz od zachodu: Grand Canyon West. Największą atrakcją zachodniej części jest Grand Canyon Skywalk, czyli taras z przeszklonym dnem, który jest zawieszony ponad 1200 m nad dnem kanionu i wystaje poza jego krawędź. Nie byliśmy, więc nie wiemy, czy warto, ale taki spacer nie należy do najtańszych – kosztuje prawie 80 USD za osobę.
  • Świetną atrakcją, szczególnie podczas podróży z dziećmi, wydaje się przejażdżka specjalnym turystycznym pociągiem z Williams do Grand Canyon Village. Nie jest to taka zwyczajna jazda, bo w międzyczasie na pociąg… napadają bandyci! Bilety od 65 USD w dwie strony.
  • Jedną z atrakcji nad Wielkim Kanionem, jest także lot helikopterem – jeśli ktoś z Was leciał, dajcie koniecznie znać, czy warto!
  • W naszych optymistycznych planach było również odwiedzenie pobliskiego Flagstaff, ale z braku czasu odłożyliśmy to na kolejny wyjazd. We Flagstaff możecie zrobić sobie kilka pieszych wycieczek bez przewodnika (self-guided tours), między innymi szlakiem nawiedzonych domów, albo Route 66. Wszystkie mapy znajdziecie w Visitor Center lub online. Nas najbardziej interesował szlak piwny Flagstaff Ale Trail i następnym razem go nie odpuścimy.
Wielki Kanion

Zachód słońca nad Wielkim Kanionem

Wielki Kanion

Pozdrawiam!