Zrobiliście już postanowienia noworoczne? Jest połowa stycznia, więc założymy się, że macie gdzieś kartkę z wypisanymi kilkoma mniej lub bardziej standardowymi punktami. Trzymamy kciuki, bo niestety latające po internecie statystyki są przeciwko nam (tak, my też mamy postanowienia!). Podobno z końcem stycznia jedynie około 18% ludzi pamięta, co zakładało w przypływie Sylwestrowej euforii, a jedynie 8% ukończy nowy rok z sukcesami na tym polu.
Kluczowa okazuje się systematyczność, ale i łatwość odhaczania zadania, które przed sobą postawiliśmy. To właśnie dlatego sześciopak na brzuchu i forma godna Arnolda rzadko wytrzymują zderzenie z rzeczywistością – spróbujcie się w styczniu wbić na basen lub siłownię 😉

A może uderzyć w innym kierunku?

Co trzeba zrobić, żeby w miarę komfortowo odpuścić sobie wakacje z biurem podróży i zdecydować się na wyjazd na własną rękę? Przede wszystkim się przełamać 😉 ale przydałoby się też znać przynajmniej parę zwrotów po angielsku (albo w innym języku obcym), żeby się w tym wielkim świecie nie zgubić. Do tego można przygotować się robiąc lekcje nie tylko w tradycyjnej szkole językowej, ale także na platformie online. Dzięki współpracy z eTutor mieliśmy okazję jedną z nich dla Was przetestować. 

Dawno, dawno temu…

Przemek:

Pamiętam sytuację – miałem może 10-11 lat, byłem na letnich koloniach w Morzyczynie niedaleko Szczecina. Jedną z bardziej ekscytujących atrakcji był całodniowy wyjazd do Hansa-Parku, niemieckiego parku rozrywki. Tam chciałem kupić sobie lody (za marki, nie euro!), ale napis w obcym języku był jak największa przeszkoda w dokonaniu transakcji… “What does it mean “Ein Kugel”?” – zapytałem babkę w białym fartuchu. Uśmiechnęła się, utoczyła kulkę lodów waniliowych i pokazała mi ją. Wysunąłem do góry dwa palce, podałem kasę i już po chwili pochłaniałem upragniony deser. Do dzisiaj choćby mnie ktoś obudził w środku nocy to będę wiedział jak jest po niemiecku “gałka lodów” 😉 No i z tego co pamiętam, to był pierwszy raz kiedy samodzielnie i nie na lekcji posłużyłem się językiem angielskim. Jakbym nie wiedział jak zapytać, to jadłbym przygotowaną w kolonijnym ośrodku nudną kanapeczkę, a nie waniliowe cudo made in Deutschland. Warto uczyć się języków? Hell yeah!

Magda:

Ja też miałam 10 lat kiedy po raz pierwszy przydała mi się znajomość angielskiego. Leciałyśmy z mamą do Bostonu w odwiedziny do jej siostry Elżbiety. Przesiadałyśmy się w Londynie, gdzie miałyśmy kilka godzin wolnego. Moja mama nie mówi po angielsku, jak sama twierdzi zna “pięć słów na krzyż” i to dosłownie. Potrzebowałyśmy drobnych, więc mama wyciągnęła 100 dolarów do pana w kantorze i użyła jednego z tych swoich “pięciu słów”: “Change me”. Pan dał jej 5 20-dolarówek, ale chciałyśmy drobniej. Monolog pana z kantoru, który wtedy nastąpił wygenerował wyraz bezradnego niezrozumienia na twarzy mojej mamy, ale wtedy przyszłam jej na ratunek tłumacząc, że pan nie może nam już drobniej rozmienić i skierował nas gdzieś indziej. Pamiętam, że wtedy już dużo rozumiałam, ale mówienie po angielsku było dla mnie bardzo dużą barierą. Pokonałam ją dopiero kilka lat później – w praktyce, kiedy nie miałam wyjścia i po prostu musiałam mówić, bo zostałam przewodniczką dziecięcej drużyny baseballowej z Izraela, która przyjechała na Mistrzostwa Małej Ligi do mojego rodzinnego Kutna – długa historia 😉 Ale to wtedy – na lotnisku – zrozumiałam, jak ważna jest umiejętność posługiwania się językiem angielskim.

Wybaczcie słabszą jakość zdjęć, ale chwilowo popsuł się nam wehikuł czasu i nie mamy jak przenieść się w lata 90-te.. 😉

Kurs angielskiego eTutor

Języka angielskiego na platformie eTutor można uczyć się na każdym poziomie: od A1 aż do C2. Zatem każdy znajdzie coś dla siebie. Na początku warto zrobić krótki test powitalny, który powie od którego poziomu powinniśmy zacząć. Zrobiłam go 2 razy i za każdym razem wyszło mi, że jestem na poziomie B1. I gdy już prawie pakowałam swoje certyfikaty językowe z poziomu B2 i C1, żeby w pokorze i smutku odesłać je do Wielkiej Brytanii test zrobił Przemek… i też wyszło mu B1. Coś było nie tak. Dogrzebaliśmy się do dość dobrze ukrytej informacji o wynikach i okazało się, że maksymalnym wynikiem tego testu jest właśnie B1. Dlaczego? Tego nie wiemy, ale szkoda.

Każdy z poziomów składa się z kilkudziesięciu tematycznych działów, np. na poziomie C1 jest ich 50. Każdy dział zawiera 1-3 lekcji zawierających zagadnienia gramatyczne, słownictwo, dialogi, teksty, nagrania, testy, a także krótkie wypracowania do napisania. Daje to naprawdę sporo materiału do nauki, ale na tyle zróżnicowanego, że lekcje nie są nudne.

Jeśli potrzebujecie znaleźć notatki i ćwiczenia dotyczące wybranego zagadnienia gramatycznego, ale nie pamiętacie, w której lekcji je przerabialiście – nie ma problemu. Cała gramatyka jest dostępna także w postaci listy, więc łatwo znaleźć i przećwiczyć konkretne zagadnienie.

System powtórek

Żadnego języka nie da się nauczyć bez odpowiedniej liczby powtórek już przyswojonego materiału, więc tutaj warto wspomnieć o bardzo fajnym systemie powtórek. Podczas przerabiania lekcji możemy dodać nowe słowa lub wyrażenia, a także struktury gramatyczne do naszych powtórek, by móc je ćwiczyć i lepiej zapamiętać. W trakcie powtarzania możemy ocenić, czy dane słówko znamy dobrze, średnio czy słabo, często system sam to podpowiada na podstawie naszej odpowiedzi.

Platforma sama ustala ile powtórek i kiedy należy wykonać, ale w razie potrzeby (np. po dłuższej przerwie w nauce, kiedy nagromadziło się więcej słów do nauki) można to modyfikować ręcznie. Co ważne – priorytetem są słówka, których już się uczyliśmy, czyli zanim pojawią się w puli nowe słówka dodane do nauki, najpierw powinniśmy opanować te stare.

Można też dodawać całe gotowe listy słówek do powtórek i uczyć się tematycznie – bez przerabiania lekcji, jeśli jest nam tak wygodniej. Super rzeczą jest także tworzenie własnych list słówek, czy wyrażeń – ależ by mi to ułatwiło naukę w liceum!

Gry językowe

Na platformie dostępnych jest 10 różnych gier językowych, które urozmaicają i uatrakcyjniają naukę. Ponadto rozwijają wielokierunkowo – niektóre ćwiczą rozumienie ze słuchu, są takie, w których trzeba dopasować wyrazy do obrazków lub takie, gdzie trzeba uzupełnić dane wyrażenie. Są to proste gry typu memory czy wisielec, ale także dużo bardziej skomplikowane typu scrabble, gdzie gra się z całkiem niezłym botem oraz nasze ulubione, czyli krzyżówki.

I tutaj ciekawostka algorytmiczna, bo krzyżówki bardzo nam zaimponowały!

W portalu mamy możliwość sprawdzania swojej wiedzy rozwiązując krzyżówki ułożone z angielskich wyrazów. Oczywiście możemy wybrać sobie poziom (początkujący, średniozaawansowany, zaawansowany), z którego będą dobierane słowa do krzyżówki. Tu zadanie po stronie systemu byłoby dość łatwe – wybrać jedną z wcześniej przygotowanych krzyżówek i wyświetlić ją użytkownikowi. Raz na jakiś czas ktoś po stronie eTutor dorzuca do puli nowe krzyżówki, użytkownicy są zadowoleni. ALE! Tu pojawia się jedna bardzo miła opcja, ponieważ w menu wyboru poziomu mamy “Krzyżówki tylko z wyrazów dodanych do powtórek”. Niech to przez chwilę wybrzmi… 😉

Każdy z użytkowników może wyświetlić krzyżówkę do rozwiązania złożoną ze słów, które samodzielnie dodał do listy powtórkowej. System (algorytm) pod spodem musi z tej listy ułożyć sensowny do rozwiązania układ słów. Nie jest to trywialne zadanie, zwłaszcza, że zaproponowane krzyżówki nie są złożone “po prostu” tylko ze słów krzyżujących się na jednej literze, co ilustruje poniższy zrzut ekranu. Ogromny plus za to rozwiązanie! Krzyżówki w tym przypadku składają się z średnio z 5-10 haseł, ale jeśli macie dodane wiele słówek do powtórek to każda kolejna wygenerowana krzyżówka będzie zawierała inne wyrazy. Bardzo fajna, niecodzienna metoda nauki, tym bardziej, że działa tu także podpowiadanie liter.

Jedną z gier jest także trener wymowy, w którym powtarzamy za lektorem dane zdanie, a system ocenia, czy poprawnie je wypowiedzieliśmy. Ogólnie działa fajnie, ale nie zawsze wychodzi idealnie. Jeżeli komuś uda się wymówić “He took his fiancée to a restaurant” tak, żeby ugrać 100% na tym zdaniu, to prosimy o kontakt – mamy przygotowaną specjalną nagrodę 😉 My próbowaliśmy kilkadziesiąt razy – bezskutecznie. Innym ciekawym przypadkiem jest ten kiedy powinno się powiedzieć „nineteenth”, a zamiast tego według systemu mówię „19th”. Nie wiedziałem, że to są dwa różne wyrazy 😉

Kurs „Travel English”

Jednym z kursów dostępnych w platformie jest “Travel English”. Musieliśmy go sprawdzić – w podróży nie mamy problemów z porozumiewaniem się, ale człowiek uczy się przecież całe życie.

Lista 24 podzielonych tematycznie lekcji obejmuje przeróżne sytuacje, na które natknąć się możemy w czasie zagranicznej podróży. Przykładami niech będą chociażby lekcje “W samolocie”, gdzie nauczymy się zwrotów dotyczących instrukcji bezpieczeństwa, czy słówek przydatnych podczas konwersacji ze stewardessami. Osobiście, po przejrzeniu listy lekcji jako pierwszą odpaliłem “Podróż z niemowlakiem”. Nazwy różnych typów wózków po polsku już opanowałem, pozostało przyswoić je po angielsku – nie zawiodłem się 🙂

Kurs według mnie jest przeznaczony dla osób porozumiewających się przynajmniej w podstawowym stopniu lengłydżem – mniej więcej na poziomie A2. Lekcje są ukierunkowane na poznawanie słownictwa sprecyzowanego pod konkretne zadanie, np. rezerwowanie noclegu albo ogarnięcie zamówienia w restauracji. Osoby bardziej zaawansowane powinny raczej skupić się na kursach B2-C2, ale osoby początkujące złapią tu masę wiedzy, która na pewno przyda się podczas samodzielnego wyjazdu.

Poniżej możecie zobaczyć jak wygląda jedna z lekcji.

Kurs „Say It!”

To kurs dodatkowy dotyczący tylko wymowy, jest fajny w sumie na każdym poziomie. Nie ma w nim kontroli wymowy, tak jak w grze językowej „Trener wymowy”, ale mimo to jest bardzo ciekawy. Zaczyna się od lekcji z alfabetu fonetycznego, a potem porusza takie tematy jak np. wymowa nazw gier komputerowych, muzyków, seriali czy filmów, a także nietypowych imion czy nazwisk. I moje ulubione połamańce językowe. Prawidłowa wymowa jest moim zdaniem jednym z trudniejszych aspektów nauki języka angielskiego, nie jest najważniejsza (szczególnie na początku nauki), ale na pewno warto rozwijać się także w tym kierunku.

Ciekawe aspekty techniczne platformy

Magda skupiła się na wersji na telefon, ja biegałem po wersji klasycznej – w przeglądarce. Jest kilka elementów, na które warto zwrócić uwagę, czy to z powodu użyteczności, czy jako na techniczną ciekawostkę.

Wbudowany genialny słownik

W dowolnym momencie dwukrotne kliknięcie na jakiekolwiek angielskie słowo powoduje otwarcie słownika. Mamy tam wymowę, tłumaczenie, możliwość dodania danego słowa do powtórek. Wisienką na torcie jest naprawdę mnóstwo zdań zawierających ten właśnie wyraz, więc wyłapanie różnych kontekstów użycia jest ekstremalnie łatwe. Tej funkcjonalności niestety nie ma w wersji mobilnej.

Podczas czytania lub odsłuchiwania dialogu wpada nam w oko obce słowo, klikamy dwa razy i otwiera się słownik (screeny powyżej), w którym możemy znaleźć mnóstwo innych kontekstów dla tego wyrażenia (screen poniżej).

..który podaje milion innych przykładowych zdań z tym słowem!

Podpowiadanie liter

Zarówno w lekcjach, powtórkach jak i grach językowych można korzystać z podpowiedzi – po jednej literce. Wszystkie systemy nauki typu “fiszki” (cyfrowe i analogowe) opierają się na znajomości całego słowa i nauka bywa “depresyjna”, kiedy okazuje się, że mało pamiętamy. A czasem wystarczy podpowiedź jednej, dwóch, czy trzech liter i resztę już sobie przypominamy. A przy kolejnej powtórce może podpowiedź nie będzie już konieczna?

Obsługa lekcji jedynie za pomocą klawiatury

Może to mały szczegół, ale na samym początku podszedłem do tematu “intuicyjnie”, z jedną ręką na klawiaturze i jedną na myszy. Włączyło się zadanie z tłumaczeniami wyrazów i zwrotów. Wpisałem tłumaczenie, przeniosłem rękę na mysz, kliknąłem potwierdzenie, potem znów obie ręce na klawiaturze itd. Za dużo ruchów i tracenia koncentracji. Dopiero po minucie zauważyłem małe podpisy pod każdą “akcją”: sprawdzenie – Enter, podpowiadanie litery – przycisk “]” i tak dalej. Po następnej minucie mogłem już śmigać nie odrywając palców od klawiatury a oczu od ekranu. Mała rzecz, a cieszy.

Gamifikacja

Portal korzysta z tego ciekawego mechanizmu, żeby zachęcić użytkowników do częstego tam zaglądania i kończenia kolejnych lekcji. Za każdą aktywność, ukończone lekcje, nawet codzienne logowanie na swój profil dostajemy punkty i wirtualne monety (coś a’la eurogąbki 😉 ). Te możemy z kolei wykorzystać do np. uzyskania dostępu do dodatkowych kursów takich jak „Dirty English” (czyli kurs tylko dla dorosłych 😉 ) czy wspomnianego wcześniej kursu „Say It!”, a nawet do przedłużania abonamentu. Czyli – im więcej grasz, tym dłużej możesz grać. Tylko w tym przypadku “skutkiem ubocznym” grania jest lepsza znajomość języka. Win-win.

Ustawianie swoich własnych celów

Tygodniowy czas nauki w minutach? Liczba powtórek? Liczba lekcji wykonanych w co najmniej 70%? A może liczba słów w wypracowaniach każdego tygodnia? Możecie sobie ustalić swoje własne cele nauki – w zależności od potrzeb i czasu jaki chcecie i możecie poświęcić na naukę. A potem krok po kroku je realizować. To budujące.

Rozbudowany system statystyk i rankingów

Żeby zrealizować swoje cele, trzeba mierzyć postęp w dążeniu do nich. A w odpowiedniej zakładce w profilu mamy dostęp do bardzo rozbudowanego systemu statystyk. Wykresy pokazujące czas nauki w poszczególnych dniach, ilość przerobionych lekcji, rozkład wykonanych ćwiczeń na dni w miesiącu. Może to szczegół, ale wystarczy rzut oka raz na jakiś czas na taki wykres, żeby zrobić “reality check” – platforma zdejmuje nam z głowy problem liczenia poświęconego na naukę czasu.

Dobra, dobra, czy są jakieś wady?

Tak zupełnie idealnie być przecież nie może. Znaleźliśmy kilka rzeczy, które można by poprawić.

Pierwszą i chyba najważniejszą jest brak powiadomień w aplikacji mobilnej. Z reguły bardziej irytują mnie wszelkie powiadomienia w telefonie i namiętnie je wyłączam, ale akurat w przypadku nauki języka przypomnienia bardzo by się przydały – szczególnie na początku, kiedy dopiero budujemy nowy nawyk.

Szkoda, że test kwalifikacyjny ocenia wiedzę jedynie do poziomu B1.

Podczas przerabiania lekcji kilka razy natknęliśmy się na drobne błędy typu ćwiczenia niedopasowane do wcześniej przeczytanego tekstu albo wspomniana wcześniej różnica między „19th” a „nineteenth” w trenerze wymowy. Ale to naprawdę są drobiazgi nieumniejszające wartości merytorycznej kursu.

No i platforma jest na tyle fajna, że w sumie szkoda, że do nauki dostępne są tylko języki angielski i niemiecki.

Wszystko fajnie, ale ile taka przyjemność kosztuje?

Według aktualnego cennika można wykupić abonament na 3, 6 lub 12 miesięcy. Oczywiście im dłuższy abonament, tym korzystniejsza cena – odpowiednio 33, 24 lub 19 zł na miesiąc. Czy to drogo, czy tanio – oceńcie sami, należy jednak pamiętać o tym, że regularne korzystanie z kursu przedłuża abonament zdobytymi eurogąbkami (monetami).

Konkurs! [zakończony]

Jest jeszcze jedna opcja – wspólnie z portalem eTutor przygotowaliśmy dla Was konkurs, w którym do wygrania jest darmowy, dwumiesięczny pakiet kursów eTutor angielski oraz Travel English o wartości 132 zł. Wystarczy pod naszym Facebook’owym postem poniżej odpowiedzieć na pytanie:

Dokąd pojechałbyś / pojechałabyś wykorzystując nowe umiejętności językowe zdobyte w trakcie kursu eTutor i dlaczego właśnie tam?

Wygrywa 5 osób, konkurs trwa do 25.01.2019, więc szanse są spore 🙂 Pełen regulamin znajdziecie tutaj.

Konkurs został zakończony, zwycięzcy wyłonieni, nagrody przekazane 🙂 Dziękujemy za wspólną zabawę, jeżeli chcecie zobaczyć zwycięskie odpowiedzi, szukajcie ich w powyższym poście na FB.

https://www.facebook.com/geekipodrozniki/posts/2121097277972415

Skuteczna nauka – 4 sposoby, aby przekuć to w nawyk

Nie będziemy ukrywać, że żeby w pełni skorzystać z kursu online potrzebne jest sporo samozaparcia. Gdy wykupisz lekcje w stacjonarnej szkole językowej, to sam fakt zmiany otoczenia na szkolną salę powoduje, że skupiasz się na nauce. Tu mamy więcej potencjalnych rozpraszaczy, bo przecież pranie samo się nie zrobi, nowy odcinek “Gry o Tron” sam nie obejrzy a nowy tekst na geekipodrozniki.pl sam nie przeczyta 😉 Rekompensuje to natomiast łatwość nauki – o każdej porze, niezależnie od miejsca, wystarczy komputer lub telefon z dostępem do internetu. Dlatego warto od samego początku wyrabiać sobie dobry nawyk. Jak? Uwaga – dalsza część tekstu może być przydatna nie tylko do wyrabiania nawyku nauki języka, możesz to wykorzystać do wszystkiego.

Pomóc mogą tzw. cztery prawa wprowadzania nawyku, wspomniane w książce “Atomic Habits” autorstwa Jamesa Clear’a:

  1. Spraw, aby było to oczywiste
  2. Spraw, aby było to atrakcyjne
  3. Spraw, aby było to łatwe
  4. Spraw, aby sprawiło Ci to satysfakcję

Zastosujmy te prawa do nauki języka:

Niech będzie to oczywiste

Nie wystarczy po prostu powiedzieć sobie “W 2019 nauczę się języka angielskiego”. Trzeba postawić sobie konkretny, mierzalny cel, np. “W 2019 codziennie poświęcę przynajmniej 15 minut na naukę języka”. Zapisz to zdanie na kartce i przyklej w kuchni na ekspresie do kawy. Wtedy rano, podczas przygotowywania śniadania na pewno o tym nie zapomnisz. To może jednak nie wystarczyć, pora wytoczyć więc większe działo:

Niech będzie to atrakcyjne

Na Twoje codzienne 15 minut z angielskim usiądź w ulubionym fotelu, a obok niech towarzyszy Ci aromatyczna kawa lub ulubiona herbata.

Niech będzie to łatwe

Może nie warto od razu rzucać się na głęboką wodę? Przez pierwsze 2 tygodnie niech Twoim celem po uruchomieniu aplikacji będzie rozwiązanie jednej prostej krzyżówki. Oczywiście jeżeli potem zrobisz jedną lub dwie lekcje, to jest to tylko plus. Ale na początku nawet ta jedna dwuminutowa krzyżówka “zaliczy” Ci ten dzień. Za trudne? Zmniejszmy wyzwanie, wystarczy odpalić aplikację, zalogować się. I już. Ważne, żeby robić to codziennie, mózg zrobi resztę 😉

Niech sprawia Ci to satysfakcję

Wyznacz sobie nagrodę za ukończenie zadania na dzisiejszy dzień. Może odcinek ulubionego serialu (dodatkowe punkty, gdy jest oglądany w oryginale, z napisami lub bez), może parę stron książki. A co jakiś czas dużo większa nagroda – weekend gdzieś za granicą, żeby sprawdzić umiejętności w praktyce. Może Włochy, Szwecja (nomen omen wspaniały kierunek do ćwiczenia języka, Szwedzi świetnie władają angielskim) albo bardziej orientalnie – weekend w Dubaju?.

Podsumowanie

Na początku – przyznamy szczerze – byliśmy sceptyczni wobec kursu angielskiego online, jednak sama platforma bardzo pozytywnie zaskoczyła nas możliwościami, ilością materiałów, funkcjonalnością i czule uderzyła w algorytmiczny kawałek serduszka (krzyżówki ❤). Bardzo przyjemnie i wygodnie korzysta się z platformy zarówno z poziomu przeglądarki jak i aplikacji mobilnej. eTutor nie jest bez wad, ale jest zdecydowanie godnym polecenia postanowieniem noworocznym, na którym możecie wiele zyskać. Zostawiamy Cię więc z konkursem i lecimy robić lekcje, bo eurogąbki na kurs “Dirty English” same się nie zarobią…

 

Materiał powstał we współpracy z eTutor – polską platformą do samodzielnej nauki angielskiego przez internet.