Los Angeles – kolebka amerykańskiej kinematografii. Wszyscy fani kina i seriali chcą zobaczyć to miasto spełnionych marzeń, wielkich karier aktorskich i American Dream w czystej postaci. I wiecie co? Nie bardzo jest co oglądać.
Amerykę Dla Geeka zaczęliśmy właśnie w LA. I z perspektywy czasu widzę, że to był bardzo dobry pomysł. Gdyby to było ostatnie miejsce przed powrotem do domu, chyba zrobiłoby na mnie gorsze wrażenie. Nie oszukujmy się – w Los Angeles warto być – ale prawdopodobnie raz wystarczy. Nie chodzi o to, że miasto samo w sobie jest złe. Ale trochę rozczarowuje i w USA jest mnóstwo dużo piękniejszych miejsc wartych odwiedzenia.
No dobra, ale skoro raz w Los Angeles być trzeba, to co wtedy zobaczyć?
Hollywood Walk of Fame, czyli Aleja Gwiazd
Być w LA i nie widzieć Alei Gwiazd w Hollywood? Niedopuszczalne. Ale nie rezerwujcie na nią zbyt wiele czasu – to po prostu zwyczajna ulica z chodnikiem, na którym znajdują się gwiazdy z nazwiskami znanych osób. I tyle. Serio, nic specjalnego, fajnie zobaczyć, ale bez przesady. Warto dojść do Dolby Theatre – to tutaj odbywa się ceremonia rozdania Oskarów. W środku, przy schodach, na których wszystkie aktorki próbują nie przewrócić się w niebotycznie wysokich szpilkach, znajdują się kolumny z tytułami filmów, które zdobyły Oscara w poszczególnych latach. Tuż obok znajduje się Chinese Theatre, przed którym warto zatrzymać się chwilę dłużej. Przed wejściem jest niewielki placyk, na którym znajdziecie płyty z odciskami dłoni i stóp gwiazd. Warto poszukać swoich ulubieńców. My oczywiście nie mogliśmy odmówić sobie wyszukania odcisków „stóp” robotów R2D2 i C3PO z Gwiezdnych Wojen, Przemek natomiast porównywał rozmiar dłoni z odciskiem Mela Brooksa (reżyser m.in. „Płonących siodeł” – zapamiętajcie tę nazwę w kontekście nadchodzących wpisów i „Kosmicznych jaj” – bardzo udanej parodii Gwiezdnych Wojen właśnie).
Napis Hollywood z bliska
Ikona Los Angeles. Z naszych informacji wynika, że teren wokół samego napisu jest ogrodzony i nie da się na niego wejść. Ale jeśli szukacie idealnego miejsca na zrobienie zdjęcia wystarczająco blisko wklepcie w GPS adres: 3000 Canyon Lake Drive, Hollywood i voila! Warto wspomnieć, że vis-à-vis jest bardzo przyzwoity widok na panoramę miasta. Więcej ciekawych miejsc, z których dobrze widać Hollywood Sign znajdziecie u Pawła z bloga Interameryka.
Studio filmowe
Zdecydowanie najfajniejszą rzeczą, jaką możecie zrobić w Los Angeles jest wizyta w studiu filmowym. Do wyboru są co najmniej trzy: Paramount Pictures, Sony Pictures Studios (tu możecie zobaczyć kampera z serialu Breaking Bad) i Warner Bros. Studios. My wybraliśmy Warner, głównie dlatego, że to tam można zobaczyć plan filmowy Central Perk z serialu Przyjaciele i usiąść na słynnej kanapie. To znaczy można byłoby, gdyby akurat ten plan nie był w remoncie (tak, takie rzeczy przytrafiają nam się cały czas). Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło: byliśmy na planie The Big Bang Theory! I udało nam się to tylko dlatego, że była przerwa w zdjęciach pomiędzy sezonami.
Nasza wycieczka trwała około 2 h i kosztowała 54 USD od osoby. W tym czasie razem z zakręconą przewodniczką zjechaliśmy studio pojazdem przypominającym 10-osobowego meleksa. Podczas wycieczki można zobaczyć między innymi typową amerykańską ulicę, która saute nie ma w sobie nic charakterystycznego. Dopiero na czas nagrywania scen do konkretnego filmu pojawiają się na niej latarnie, hydranty, samochody, kosze na śmieci, czy ławki, a także szyldy i witryny sklepów i restauracji – dobrane w taki sposób, aby pasowały do epoki, w jakiej toczy się akcja filmu, serialu, czy reklamy. Jakże łatwo wszyscy dajemy się na to nabierać. Zwiedziliśmy także rekwizytornię, w której filmowcy wybierają spośród 5000 rekwizytów te, które zagrają w ich filmie. Oraz wystawy poświęcone Batmanowi (w tym wszystkim pojazdom, które grały w tym filmie) i Harremu Potterowi (tak, jest Tiara Przydziału!).
Obecnie wycieczka jest jeszcze bardziej epicka. Za 64 USD dostajecie to, co my powyżej + 45 minut na nowo-otwartej interaktywnej wystawie Stage 48: Script-To-Screen, gdzie zobaczycie wspomnianą wcześniej kanapę z Przyjaciół („remont” zakończony, echhh) oraz plan filmowy Dwóch i pół. Ekstra!
Na planie The Big Bang Theory nie można było robić zdjęć, ani nagrywać filmów. Nie można było także wejść na schody na planie korytarza budynku, w którym mieszkają Penny, Leonard i Sheldon. Na nic nie zdało się moje mistrzowskie wykonanie oczu kota ze Shreka połączone z błagalnym „pleeeeeaaaseeee”. Ale za to mamy kilka ciekawostek dla fanów serialu:
- Wszystkie odcinki pod względem naukowym konsultuje profesor z pobliskiego uniwersytetu. Dostaje on scenariusz z pustymi miejscami opatrzonymi komentarzem „insert science here” ( tłum. „tutaj wstawić coś naukowego”). Podobno profesor czasami żartuje ze swoich studentów i na testach pojawiają się do rozwiązania zadania, które w ostatnim odcinku serialu były na tablicy umieszczonej np. za plecami Sheldona. Cudowne!
- Nasza przewodniczka, jako wielka fanka TBBT z pamięci wyrecytowała nam zasady Rock, Paper, Scissors, Lizard, Spock, czyli mocno rozszerzonej wersji „papier, kamień, nożyce”. Podobno scena z Jimem Parsonem, w której recytuje zasady tej gry była powtarzana mnóstwo razy, bo Jim bez przerwy się mylił.
- Podczas nagrywania na scenie obecna jest widownia – jeśli nie śmieje się z danego żartu, ten konkretny fragment scenariusza jest przepisywany na bieżąco!
- Śmiech widowni, który słychać w tle jest autentyczny. Chyba, że wśród widzów na żywo trafi się ktoś z bardzo „wyróżniającym się” śmiechem, który za bardzo odwracałby uwagę od tego, co dzieje się na scenie. Wtedy mikrofon zbierający odgłosy z tej części widowni jest wyłączany. Ale nikt nie mówi tego głośno.
Okoliczne plaże
W okolicach Los Angeles jest mnóstwo miejsc dobrych do plażowania. Warto wybrać się na chociaż jedną plażę, żeby poczuć ten kalifornijski klimat znany choćby ze Słonecznego Patrolu. Polecamy szczególnie wieczorny spacer po plaży przy zachodzącym słońcu. Wtedy budki ratowników są już puste i można poczuć się przez chwilę jak Micz Bjukanon, można nawet pobiegać w zwolnionym tempie, zarzucając tym i owym. My byliśmy akurat w Venice Beach, ale do wyboru macie jeszcze np. Long Beach, albo Santa Monica, o której więcej możecie przeczytać w poście z trasy w stronę San Francisco. Rada: Dojeżdżając do plaży w Venice jedźcie do samego końca – tuż przy plaży jest duży parking, na którym za 5 USD zostawicie auto. Wieczorem jest tam dużo wolnych miejsc.
California Science Center
Jeśli z jakiegoś powodu miałabym wrócić do LA to właśnie po to, żeby pójść do tego centrum. Znajduje się tu prom kosmiczny Endeavour! Bardzo dobrze wspominamy naszą wycieczkę na przylądek Canaveral na Florydzie, gdzie oglądaliśmy prom Discovery. Oglądanie z bliska maszyn, które były w kosmosie to przeżycie nie z tej ziemi – nie przegapcie tego! (hmmm, ten żart jest jak koszula z krótkim rękawem na weselu – wygodny, od razu przychodzący na myśl, ale jednak… niesmak pozostaje 😉 ).
Disneyland i Universal Studios
Jeśli macie przynajmniej jeden dodatkowy dzień i lubicie parki rozrywki idźcie do Disneylandu albo Universal Studios Hollywood. Disneyland do klasyka, zabawa gwarantowana w każdym wieku (chociaż tam pewnie lepiej wybrać się z dziećmi), a w Universalu byliśmy na Florydzie i było fantastycznie! To typowy park rozrywki, nie tylko dla najmłodszych, a na niektóre atrakcje trzeba być naprawdę całkiem dużym.
Griffith Observatory i Walt Disney Concert Hall
Gdybyśmy byli w Los Angeles dłużej na pewno odwiedzilibyśmy obserwatorium – samo w sobie musi być bardzo ciekawe, ale ponadto ze wzgórza, na którym się znajduje roztacza się najlepszy widok na LA. A w centrum miasta chętnie obejrzałabym Walt Disney Concert Hall – ten metalowy budynek wygląda kosmicznie!
I mała prywata od Przemka – SIGGRAPH
SIGGRAPH to największa na świecie konferencja dotycząca grafiki komputerowej. Organizowana jest co roku, raz na 2-3 lata odbywa się w Los Angeles (inne miejscówki to m.in. Vancouver, Anaheim i San Diego). Tak się składa, że tegoroczna edycja odbywająca się właśnie w LA zaczyna się już za parę dni – 9-13 sierpnia.
W Los Angeles zatrzymaliśmy się w Friendship Motor Inn i było bardzo przyzwoicie. Hotel/motel znajduje się w Koreatown, raczej spokojnej dzielnicy, relatywnie niedaleko od centrum, plaż w Venice Beach i Santa Monica, Hollywood i studia Warner Bros. Przy wyborze hotelu warto popatrzeć na googlemaps i sprawdzić ile czasu o konkretnej godzinie zajmie Wam dojazd z hotelu do miejsc, które chcecie odwiedzić – LA bywa zakorkowane.
Bawcie się dobrze w Los Angeles!
edit 03.01.2016
Zapraszamy na vloga z naszego pierwszego dnia w USA, czyli zwiedzania Los Angeles:
Ciekawy wpis! Dla mnie LA to najgorsze miasto w USA. Przejechałam Stany wzdłuż i wszerz i tak jak piszesz, jest wiele ładniejszych miejsc. Ja z LA pamiętam najbardziej KORKI… z Malibu (o wiele ładniejsza plaża niż Santa Monica i pełno tam surferów) do hotelu w Hollywood, czyli jakieś 20 km zajęło nam 4 godziny!!!! Na studia nie mieliśmy czasu, ale myślę, że tak jak piszesz, to jedyne warte zobaczenia miejsce i potwierdzają to wasze super fotki! :))
Do Malibu chcieliśmy pojechać w drodze do San Francisco, niestety ze względu na jakiś wypadek na trasie i – tak jak wspomniałaś – mega korek, który się między innymi przez niego wytworzył musieliśmy ominąć Malibu i pojechaliśmy prosto do Santa Barbara. A Warnera polecamy z czystym sumieniem – świetnie się tam bawiliśmy!
I jak się udał wypad do Santa Barbara? Ja już do LA nie wrócę, więc Warner’a muszę sobie podarować 😀
haha, nigdy nie mów nigdy w kwestii powrotu do LA 😉 A co do Santa Barbara – nie byliśmy tam długo, ale zrobiło na nas przyjemne wrażenie – szczególnie chyba te wysokie palmy wzdłuż wybrzeża.
tyle fajnych miejsc w USA, że nie będę tracić czasu na LA 😀 masz rację, nigdy nie mów nigdy…:)) ale na razie nie mam zamiaru 😀 Pozdrawiam serdecznie!
No nie przepadają ludzie za tym LA 😉 A ja byłam dwa razy, i widzę z Twojego tekstu, że jeśli będę trzeci to koniecznie musze iść do Warnera. my połączyliśmy przyjemne z pożytecznym 😉 i byliśmy w Universal. Poza tym (oprócz tego o czym piszesz)widzieliśmy ogromną – jedną z głównych – siedzibę Scientologów – robi wrażenie. ZNak Hollywood widzieliśmy z innego miejsca do którego trafiliśmy całkiem przypadkiem;-) Pojeździliśmy po Bewerly Hills odkrywając takie posiadłośći że wow! I jeszcze parę zakątków:-)
Nawet nie chodzi o to, że LA jest jakieś strasznie złe – po prostu blado wypada na tle innych miejsc na Zachodzie USA. O scjentologach słyszeliśmy i nawet szukaliśmy tej siedziby przez chwilę, ale ostatecznie sobie darowaliśmy. I Warnera polecamy 🙂
Ja akurat byłam pod wpływem książki o scjentologach więc sobie zapisałam adres 🙂
Wizyta na wystawie Batmana wymiata! Zazdro!! No dobra ale muszę zadać to pytanie – a Whiskey a go go?? Byliście?? Jako największy fan Doorsów na świecie muszę wiedzieć jak tam jest na lajfie 🙂
Nie mieliśmy serca kraść Ci Twojego wymarzonego miejsca, więc może spokojnie osobiście jechać i obadać, zdać relację, a my będziemy czytać i się ślinić 🙂
Dobra! Umowa stoi! 😀
„Podpis” R2D2 wymiata 😉
z jakiegoś powodu LA zawsze mi się kojarzyło jako nudna mieścina z plażą i bez atrakcji, ale u Was mi się podoba! jechałabym!
Takimi zdjęciami i opisami zachęcacie, aby udać się do LA chociaż na trochę!
Na trochę można jechać 😉 Dzięki!
Jak dla mnie LA to straszna kicha i wybierającym się na zachód odradzam. Oprócz napisu, alei gwiazd (w nocy jest tam tylu bezdomnych co samych gwiazd), studiów filmowych, plaży (do kąpieli lepsza St Monica, ale Venice ma więcej życia w sobie) nic w tym mieście nie ma ciekawego. Beverly Hills to same wysokie mury, a domów gwiazd za bardzo nie widać. Kiedy byliście w Warnerze? Chyba, że zdjęcia robiliście nielegalnie (można było robić zdjęcia w budynku z pojazdami Batmana i z kostiumami do Harrego Pottera, ja byłem 09 2015)
xyphax – wymieniasz 4 atrakcje (napis, aleja gwiazd, studia filmowe i plaże), które starczą przynajmniej na cały dzień atrakcyjnego pobytu w Los Angeles 😉 Akurat domy gwiazd nas nie bardzo interesowały, gdybyśmy przeznaczyli więcej czasu na LA pewnie odwiedzilibyśmy obserwatorium Griffith. Przyznamy – na nas też to miasto zrobiło wrażenie mniejsze niż się spodziewaliśmy, ale bardzo się cieszymy, że tam byliśmy.
Jeżeli chodzi o studio Warner Bros, to zdjęcia można było robić wszędzie bez żadnego problemu, poza jednym wyjątkiem – planem filmowym The Big Bang Theory (tam przewodniczka wyraźnie to zaznaczyła). Tak więc sale Batmana i Harrego Pottera, ja i wszystkie inne miejsca były fotografowane legalnie 😉 Byliśmy w czerwcu 2015.
w sumie mam dylemat, ile dni poświęcić na LA, ze względu na ograniczony czas.
Częściej spotykam się z opiniami, że nie warto, że miasto zawodzi, ale jak już tam będziemy, to szkoda nie zobaczyć chociażby napisu Hollywood.
Myślicie, że bite dwa dni wystarczą na zwiedzanie największych atrakcji plus krótkie plażowanie?
Tak, są opinie, które mówią, żeby w ogóle pomijać LA, ale ja się z nimi nie zgadzam – przynajmniej jeden dzień warto poświęcić, choćby po to, żeby zobaczyć, dlaczego ludzie twierdzą, że nie warto spędzać tam choćby jednego dnia 😉 No my byliśmy w sumie jeden pełny dzień + drugiego dnia w drodze do SF zatrzymaliśmy się w Santa Monica i moim zdaniem to zupełnie wystarcza. Gdybym była tam jeszcze jeden dzień dorzuciłabym Griffith Observatory i Walt Disney Concert Hall oraz oglądanie promu kosmicznego. Albo pojechała na dzień do Universalu, jeśli lubicie parki rozrywki. Więc 2 dni powinny styknąć spokojnie 🙂
Wybieram sie do los angeles i mam pytanie gdzie zostawiliście auto aby zwiedzić aleje gwiazd ?
Cześć Tomek,
w tamtej okolicy parkowaliśmy 2 razy – raz rano, żeby podejść na śniadanie – zaparkowaliśmy przy ulicy Argyle Ave w okolicy skrzyżowania z Sunset Boulevard, bo stamtąd było blisko do knajpy The Waffle (którą polecamy na śniadanie). Drugi raz parkowaliśmy w tej samej okolicy, bo było stamtąd blisko na Hollywood Boulevard. Ogólnie parkowanie przy ulicy wygląda na bezpieczne, da się znaleźć miejsce (czasem trzeba 4-5 min pokrążyć), pamiętaj tylko żeby opłacić parking w maszynce przy chodniku.
A na planie TBBT co można zobaczyć? I czy ktoś się orientuje czy teraz jak już nie kręcą serialu można normalnie zwiedzać plan?
Teraz tego oryginalnego planu, o którym opowiadamy w tekście już nie ma. Ale jest zaaranżowana wystawa from script to screen, której elementami są zaaranżowane scenografie z przyjaciół i tbbt. Są trochę robione pod turystów, ale można sobie robić zdjęcia i jest całkiem fajnie 🙂 byliśmy tam drugi raz we wrześniu 2019, właśnie po zdjęcie na kanapie z przyjaciół 😉
A mnie właśnie interesują przede wszystkim domy gwiazd takich np jak Marlon Brando,Jack Nicholson itd
Są wycieczki autokarowe po LA podczas których pokazują lokalizacje takich domów. Ale podobno niewiele widać i szybko objeżdżają, więc chyba nie ma to za bardzo sensu 🙁