Przed wyjazdem do USA mieliśmy zaplanowane wiele atrakcji, ale prawie żadna z nich nie była zarezerwowana lub wykupiona wcześniej. Oprócz jednej – wejściówki do Kanionu Antylopy w godzinach okołopołudniowych. Dlaczego Kanion Antylopy jest marzeniem wielu fotografów i czy warto było łamać przepisy, żeby do niego zdążyć przeczytacie w poniższym tekście.
Znowu czekała nas wczesna pobudka. Około 6 już zwijaliśmy nasz namiot rozbity na zaspanym o tej porze polu namiotowym nad Wielkim Kanionem, nastawiliśmy wodę w kuchence gazowej na ciepłą herbatę i ruszyliśmy w stronę Page. Pierwsza część trasy wiodła wzdłuż Kanionu znaną nam już Desert View Drive. O tej porze nie było na niej ani jednego samochodu, ale drogę zagrodziło nam stado wapiti! Rodzina jeleni składająca się z ponad 10 osobników, w tym 2 maluchów była przeurocza. Kocham Stany za te ciągłe spotkania ze zwierzętami (a i tak najlepsze, czyli Yellowstone – jeszcze przed nami!). Po wyjechaniu z terenu parku narodowego Przemek ostro przyspiesza, bo mamy niewiele czasu. Rezerwacja na zwiedzanie Kanionu Antylopy jest na godzinę 11:00, ale trzeba ją odebrać najpóźniej 30 minut wcześniej. A przez zmianę czasu musimy być tam jeszcze godzinę wcześniej! My natomiast na drodze mamy spowalniające nas roboty drogowe! Jadąc modlimy się, żeby nie natknąć się przypadkiem na policję. Chyba mamy szczęście – na miejsce docieramy dokładnie w ostatniej chwili przekonani, że jest 10:30 i zaraz ruszamy na zwiedzanie. Tymczasem Indianka przy wjeździe na parking uświadamia nas, że jednak jest… 9:30!
Zarówno Wielki Kanion, jaki i Page oraz Kanion Antylopy znajdują się w Arizonie i są w tej samej strefie czasowej, ale Kanion Antylopy znajduje się na terenie rezerwatu Indian Navajo. A w rezerwacie obowiązuje Daylight Saving Time, czyli tak jak w Polsce czas zmienia się dwa razy w roku, co oznacza, że w czerwcu jest tam +1h. Ale (!) Kanion Antylopy działa według standardowego czasu w Arizonie, żeby nie mylić turystów! Nas akurat zmyliło to jeszcze bardziej 😉
Kanion Antylopy składa się z 2 części: Upper Antelope Canyon i Lower Antelope Canyon. Słynniejszy (i bardziej oblegany) jest Upper AC, który znajduje się na poziomie gruntu. Lower znajduje się niżej, jego zwiedzanie zaczyna się od zejścia w dół schodami w szczelinę. Nie mieliśmy czasu na odwiedzenie obu, wybraliśmy Upper z nadzieją na złapanie na zdjęciach tego, co w Kanionie Antylopy najpiękniejsze, czyli charakterystycznych słupów świetlnych (light beams). Podczas letnich miesięcy, w okolicach południa promienie słoneczne wpadają do Kanionu w niepowtarzalny sposób. Wygląda to naprawdę malowniczo i warto wybrać się w to miejsce właśnie w takich godzinach. Choć oznacza to większą liczbę współtowarzyszy Waszej wyprawy. Grupa na 11:00 składała się z 6 ciężarówek po 14 osób. Każda ciężarówka ma swojego przewodnika, którego ma się trzymać i słuchać jego poleceń podczas zwiedzania. Rygor może się nie podobać i oczywiście wolelibyśmy chodzić sobie tam samodzielnie, ale taka dyscyplina ma swoje plusy. Pomimo olbrzymiej liczby zwiedzających wycieczka jest przeprowadzana sprawnie. A dzięki temu, że przewodnicy porozumiewają się ze sobą na bieżąco i pilnują swoich grup każdy ma szansę na zrobienie zdjęcia, na którym nie widać tej rzeszy turystów.
No cóż – jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. My byliśmy tam w czerwcu 2015, obecnie (w 2016) podobno wpuszczają jeszcze więcej ludzi i całość nie wygląda już tak sensownie.
W Kanionie Antylopy wykonano najdroższe zdjęcie świata, które zostało sprzedane za 6,5 mln USD!
OK, tyle informacji praktycznych, teraz mogłabym opowiadać o samym Kanionie, ale lepiej po prostu obejrzyjcie go na zdjęciach.
Ściany z piaskowca mają chropowatą strukturę, setki lat wymywania ich przez wodę powyginały je w najróżniejsze kształty. Wewnątrz panuje przyjemny chłód oraz półmrok. Kolory wyglądają fantastycznie. Warto jednak nadmienić, że na zdjęciach chyba lepiej niż w rzeczywistości.
Przewodniczką w naszej grupie była dziewczyna o indiańskich rysach – Lorelei. Opowiadała, że jej babcia jako mała dziewczynka wypasała na tych terenach owce. W poszukiwaniu jednej z nich trafiła na wąski kanion wyrzeźbiony w piaskowcu, który teraz znany jest właśnie jako Kanion Antylopy. Obecnie wycieczki do Kanionu organizowane są przez rodzinne firmy Indian Navajo.
Kanion Antylopy – praktycznie
Bilety i wszystkie informacje o zwiedzaniu Kanionu znajdziecie tutaj. Ceny sporo podrożały od zeszłego roku i nie zdziwiłabym się, gdyby w kolejnym sezonie było jeszcze drożej. Obecnie standardowa godzinna wycieczka kosztuje 40 USD od osoby. Alternatywnie można wykupić wycieczkę w wersji dla fotografów, która trwa 2 godziny i można na nią zabrać ze sobą statyw (nie można ich używać podczas standardowej wycieczki). Ale płaci się za nią niemało, bo 120 USD od osoby. Dodatkowo przy wjeździe na parking trzeba wykupić bilet wstępu do rezerwatu Indian Navajo w cenie 8 USD od osoby. Pamiętajcie, że nie jest to Park Narodowy obsługiwany przez National Park Service, zatem nie obowiązują tutaj karty America The Beautiful, o których pisałam w poście o zwiedzaniu Parków Narodowych w USA.
Wczesnym popołudniem jedziemy do drugiej największej atrakcji okolic miasteczka Page, czyli Horseshoe Bend. To skaliste zakole rzeki Kolorado, której koryto w tym miejscu zmienia bieg o niemal 270 st. Z parkingu trzeba pokonać jakieś 750 m by dotrzeć nad krawędź, co w temperaturze prawie 40 st. C. jest nie lada wyzwaniem. Jednak miejsce jest warte tego wysiłku. Zestawienie kolorów jest magiczne – chyba najlepsze, jakie widzieliśmy do tej pory. Niebieskie niebo, zieleń nielicznych roślin na górze i lasku na dole, czerwień i pomarańcz ścian, żółty piasek pustyni i zielono-niebieska woda Kolorado. Co ciekawe, rzeka wygląda tak, jakby płynęła z lewej strony do prawej, chociaż faktycznie jest na odwrót.
Page – informacje praktyczne
- W Page zatrzymaliśmy się w przyzwoitym motelu LuLu’s Sleep Ezze Motel – to idealne miejsce na 1-2 noce.
- W okolicy warto także zajrzeć nad zaporę Glen Canyon, o której pisaliśmy w naszym poście o amerykańskich tamach. Warte odwiedzenia jest podobno także samo sztuczne jezioro Powell.
- Na śniadanie i/lub lunch w Page polecamy Ranch House Grill, a na kolację restaurację Bonkers (pomimo rozrywkowej nazwy jedzenie jest całkiem wyszukane).
Przed nami Dolina Monumentów!
a ja miałam mieszane uczucia co do kanionu antylopy (nie umiem zapamiętać który jest który, ale byliśmy w tym tańszym i mniej zatłoczonym ;). to znaczy, że pięknie, to bezdyskusyjnie. i samo oprowadzanie było ciekawe, merytorycznie i organizacyjnie nie mogę się do niczego przyczepić.
ale już podrzucanie w górę piasku i zsypywanie go z półek skalnych i obowiązkowe zdjęcia z telefonu (mojego i tomka, bo przecież MUSIELIŚMY JE DAĆ SOBIE ZROBIĆ), już mnie denerwowało. mimo że robione w dobrej wierze, żeby każdy miał swoje najdroższe zdjęcie świata, to czułam się, jakby mnie traktowali jak niepełnosprytną :d
ale to szczegół. mimo ceny, warto. potwierdzam, nieśmigielska.
Czyli chyba byliście w Lower, bo tam podobno mniej ludzi (ale tego nie wiem, bo my nie byliśmy 🙁 ). Wow, akcja ze zdjęciami z telefonu rzeczywiście słaba, u nas nic takiego nie było na szczęście. Ale przewodnicy mieli zajęcie, bo sporo starszych osób oddawało im swoje małpki, żeby im zrobić „najpiękniejsze zdjęcia” 😉 Podrzucanie piasku i zsypywanie go z półek nie było takie złe – nawet jak nie robisz zdjęć, to to fajnie wygląda i warto to zobaczyć moim zdaniem. Kontrowersyjny trochę ten Kanion, a w zasadzie kontrowersyjne jest to, co robi z nim komercja, bo sam w sobie, tak jak powiedziałaś, jest piękny! Też uważam, że mimo wszystko, warto! 🙂
W ogóle mnie nie ciągnie do USA, ale właśnie ten kanion jest miejscem, dla którego chętnie bym się tam wybrała. Jak do tej pory jedyne, które czasem podszeptuje, że może jednak warto rozejrzeć się za wizą i mieć ją w pogotowiu. Przepiękne zdjęcia. Rozumiem, że Wy wybraliście opcję dla fotografów?
Dziękujemy 🙂
Wierz mi, że w USA jest ogromna ilość miejsc, dla których warto tam pojechać – a dodatkowo jak już będziesz miała wizę, to nic nie będzie stało na przeszkodzie, żeby po prostu jechać 😉
My byliśmy na „zwykłym” zwiedzaniu, nie na wersji dla fotografów. To skutkowało tym, że wszystkie zdjęcia były robione z ręki, bo nie mogliśmy mieć ze sobą statywu. Mimo tego – wg mnie wyszły nieźle 🙂
Horseshoe odhaczyłem, widoki świetne ale i tak najmocniej w pamięci zostają Ci wszyscy ludzie, którzy „dla fotki” zrobią wszystko. Jak byłem nad Wielkim Kanionem to myślałem, że tam ludziom wyłączył się program „tu jest niebezpiecznie” ale nie, dopiero podkowa pokazała co można wyczyniać 🙂
Świetne zdjęcia i dzięki za przypomnienie wspaniałej wyprawy, pozdrowienia 🙂
Haha, zgadzam się całkowicie!
Pamiętam, jak robiliśmy research przed podróżą – każdy artykuł o Horseshoe Bend zawierał informację „pamiętajcie, że tam nie ma barierek a punkt widokowy jest tuż nad 300-metrową pionową ścianą 😉 Jakoś nie przyszło nam do głowy, żeby to ująć w tym artykule, może powinniśmy? Liczymy na ludzki zdrowy rozsądek, który sami stosujemy 😉
Piszesz o wyprawie – długo byłeś? Tylko zachód USA czy coś więcej? Podziel się, zawsze fajnie jest się powymieniać doświadczeniami i wspomnieniami 🙂
Pozdrawiamy!
Może to takie moje europejskie nawyki, że wszędzie dbają o to bym sobie krzywdy nie zrobił 😉 Ja byłem zaskoczony, że tam nie ma barierek… ale z drugiej strony, co… mieliby zagrodzić cały kanion? 🙂
Moja cała „wyprawa” była połączona z konferencją firmową, ale tydzień na zwiedzanie się szczęśliwie znalazł 🙂
Zachód, LA -> Palm Springs -> Wielki Kanion -> Zion -> Dolina Śmierci (gdzie dokładne na środku solnej pustyni spotkaliśmy rodaków też „urwanych” z innej konferencji 🙂 -> Las Vegas -> Sequoia National Park -> Dolina Krzemowa (uparłem się że ma być i była 🙂 polecam Computer History Museum, bajka…. ) -> SF i wylot. Zdecydowanie zbyt mało czasu (odpadła niestety Tama Hoovera i właśnie Antylopa) aaaaale co tam, będzie po co wracać 🙂
„Będzie po co wracać” <- najlepsze istniejące podejście, podoba mi się 😀
Świetna trasa, w sporej części pokrywająca się z naszą, zapraszamy do poczytania i powspominania 🙂 W Computer History Museum również byliśmy, świetne miejsce, a że oboje jesteśmy programistami to tym bardziej było obowiązkowe na trasie! Tu jest film z SF / Silicon Valley https://www.youtube.com/watch?v=OqsimBQXd_o, a Computer History Museum jest od ~7:42 😉
Planujemy z mężem spóźnioną podróż poślubną m. in. po parkach Zachodniego Wybrzeża i Wasz blog jest nieocenioną pomocą 🙂 Chciałam zapytać co jeszcze oprócz Kanionu Antylopy zalecalibyście zarezerwować wcześniej?
Dzięki Kasia, cieszymy się, że blog się przydaje 🙂 Jeśli chodzi o wcześniejsze rezerwacje to my wcześniej mieliśmy wykupione jeszcze bilety do Alcatraz. W Warner Bros. Studios w LA nie było potrzeby kupować nic wcześniej, przynajmniej dzień wcześniej warto byłoby kupić bilety do fabryki Boeinga w Seattle, pewnie warto też zainteresować się biletami do parku Universal Studios, jeśli się tam wybieracie. Nie wiem, jakie dokładnie macie plany, te wymienione przeze mnie atrakcje akurat są w miastach, nie w parkach narodowych. Z parkowych atrakcji na pewno dużo wcześniej trzeba zainteresować się limitowanymi atrakcjami takimi jak The Wave, Havasu Falls, czy permitem na treking na Half Dome w Yosemite, ale my nie byliśmy w żadnym z tych miejsc (ze względu na brak biletów).
Yosemite jest na naszej liscie i Universal Studio też, także dobrze wiedzieć! 🙂 Zamierzamy zrobić koło SF – LA (z polecanym przystankiem w Morro Bay ;)) – Joshoua Tree NP – Grand Canyon – Antelope Canyon, Horseshoe Band i Monument Valley – Arches NP i Dead Horse Point – Canyonland – Capitol Reef – Bryce – Zion – LV – Death Valley – Sequia NP – Yosemite – SF. Wszystko to w 3 tyg., jeśli ktokolwiek chciałby nam coś doradzić to jesteśmy bardzo otwarci, szczególnie że wyjazd sie zbliża dużymi krokami (24.04 – 15.05).
Chcielibyśmy spać gdzie się da pod namiotem i tu moje kolejne pytanie – kuchenkę kupowaliście na miejscu? Bardzo sie przydaje?
P.S. podziwialismy z mężem zdjęcia z Big Sur, nawet rozważaliśmy zakup jakiegoś lepszego aparatu niż nasza obecna cyfrówka, ale „obawiam się”, że atrakcyjność Waszych zdjęć to niestety nie tylko kwestia lepszego sprzętu 😉
Kasia, dzięki za miłe słowa! <3 niestety muszę Cię zmartwić – Pacific Coast Highway jest zamknięta z powodu osunięć ziemi i uszkodzonej drogi a także mostu – nie da się dojechać do Big Sur, naprawa potrwa jeszcze kilka miesięcy 🙁
Jeśli chodzi o kuchenkę to my swoją kupiliśmy na miejscu, ale to była tylko taka mała butla z nakładanym palnikiem + niewielki garnek do tego. Nie korzystaliśmy z niej jakoś dużo, głównie do gotowania wody na herbatę/kawę/zupkę w proszku 😉 na kempingach jadaliśmy śniadania lub kolacje, w ciągu dnia stołowaliśmy się w knajpach. Po chłodnej nocy ciepła herbata to było naprawdę coś bez czego ciężko byłoby mi zacząć dzień, więc uważam, że zakup tego palnika był niezbędny 🙂
Bardzo zapraszam Was do grupy na fb, którą prowadzimy: https://www.facebook.com/groups/PodrozePoUSA/ , jest tam dużo ludzi, którzy kochają podróże po Stanach, mają duże doświadczenie i chętnie odpowiadają nawet na najbardziej szczegółowe pytania 🙂 Pojawia się też sporo bieżących informacji, jak np. ta o zamknięciu trasy przez Big Sur.
Dzięki wielkie za namiary na Grupę 🙂 Czytam, czytam i zaczynam się bardziej stresować, że nie ogarniam jeszcze tylu spraw.
A z tą drogą to czuję się strasznie oszukana 🙁 Tzn. dobrze to wiedzieć już teraz, ale trzeba będzie zrewidować plany i obejść się smakiem.
No a ciepła herbata o poranku to jest to – palnik musi być mój 😀
Czy z Waszego doświadczenia wiecie czy bilety na kanion antylopy można kupić na miejscu z kilkudniowym wyprzedzeniem? Te online są wyprzedane na miesiąc naprzód… 🙁
Niestety nie umiem odpowiedzieć na to pytanie 🙁 my rezerwowaliśmy to wcześniej online, bo zależało nam na konkretnym dniu i konkretnej godzinie. Kojarzę, że ostatnio ktoś w grupie Podróże po USA ( https://www.facebook.com/groups/PodrozePoUSA/ ) pisał, że na nieoblegane godziny można kupić bilety na miejscu od ręki, ale to na pewno zależy od sezonu i konkretnego dnia. No i jak my byliśmy 2 lata temu to było sporo ludzi, a w tym roku podobno tłumy były straszne. Możesz podpytać w grupie dla pewności 🙂 Pozdrawiam!
Czesc Magda i Natka,
my odwiedzilismy Antelope Canyon w zeszlym roku, dokladnie 19 sierpnia.Zarowno czesc Upper jak i Lower. Naczytalam sie wczesniej o tym jak trudno tam sie dostac (w sensie kolejek i czasu oczekiwania), wiec jadac na miejsce (bez uprzedniej rezerwacji) mialam serce w gardle i wiele obaw o to, czy uda nam sie odwedzic to miejsce. Nic bardziej mylnego. Dotarlismy na miejsce, zaplacilismy pare dolarow za parking (bilet parkingowy obowiazuje zarowno na parkingu przy Upper jak i Lower). Wprawdzie zobaczylismy tlum osob na miejscu, co nie zachecalo do dalszego dopytywania sie o szczegoly ewentualnego zwiedzania, ale jak sie okazalo pozniej, grupa osob oblegajaca trzech przedstawicieli plemiona Navajo sprzedajacych bilety wstepu, szybko sie „przeorganizowala”, poniewaz wszyscy zostali podzieleni na tylko dwie grupy: tych z rezerwacjami on line i tych, ktorzy chcieli dopiero zakupic bilety na „dzis”. Wszystko szlo sprawnie. Kupilismy bilety na tour odbywajacy sie za niecala godzine 🙂 Patrzac na te cala sytuacje z perspektywy dnia dzisiejszego i myslac, ze bylismy tam w okresie szczytu turystycznego wydaje mi sie, ze bilety sprzedawane on line to tylko „zabieg” komercyjny poszczegolnych agencji i nie majac zadnej rezerwacji rowniez mozna tam wejsc bez problemu 🙂 Pozdrawiam!
Hej. Ja zwiedzałem Kanion Antylopy w marcu 2005 roku (obie części). Wtedy nie było tam tłumów ..kolega opublikował swój tekst i fotki w wielkonakładowym
piśmie amerykańskim jako nowość ..bo to była nowość (choć nie dla Indian Navajo). Zwiedziliśmy prawie wszystkie Parki Narodowe Zachodu USA , w tym wszystkie miejsca wymienione wyżej z lat 2016 – 2017 z zaporami , zbiornikami wodnymi a miasta to Las Vegas , Sacramento , San Francisco , Los Angeles (z pomniejszymi acz bardzo znanymi z literatury i filmu). Wyprawę zakończyliśmy w Honolulu na Hawajach (Plaża Waikiki, Muz.Pearl Harbor) , mieliśmy 21 dni
na tę wyprawę. Andrzej , Maryla , Piotr i mała ekipa towarzysząca.
P.S. Od tamtego czasu parę rzeczy”wyparowało” np. słynny rollercoster na szczycie Kasyna/Wieżowca (ok. 270 m) w Las Vegas (względy bezpieczeństwa).